Wadera zamyśliła się i zaczęła dreptać wokół mnie. Ruszyliśmy nad wodę.
- Hmm... Może na początek zadam kilka pytań?
- No dobrze.
-Ostrzegam, że mogą być nie na miejscu.
- Zgadzam się.
- Więc po pierwsze jak umarłeś?
- Pierwszy raz był, wtedy kiedy miałem rok. W tym czasie również pojawiła się moja zjawa i mnie naznaczyła.
- Czyli był też drugi raz?
-Moja córka, ale nie mam jej tego za złe.
Kalista zaczęła mnie oglądać. Czytała kody, jestem tego pewien. Nie spoglądała tylko w oczy. Jakby czytała mi w myślach, to właśnie o nie zapytała.
- A oczy? Są tak toksycznie zielone, że aż odstraszają.
Gra słów.
- Boisz się?
- Nie.
Wstałem i stanąłem obok Kal, która teraz przyglądała się swojemu odbiciu w tafli wody.
- A może jednak.
Byłem od niej o wiele wyższy i nawet, teraz kiedy straciłem na masie i wyglądałem jak kmiot, mogłem stwierdzić, że nadal jestem w pełni sił.
Wadera się nie odezwała, wyglądała teraz na tak delikatną. Schyliłem się do jej uszu.
- Wiesz, kiedyś miałem pełno obręczy w uszach. Pięć lat temu odwiedziła mnie Requiem i przejęła władzę nad moim ciałem. Już ich nie mam, wiesz, jak to się stało?
Głośno przełknęła ślinę i pokręciła głową, ale mimo to dzielnie nadal wpatrywała się w nasze odbicie.
- Sam je sobie zerwałem, zębami.
- Mhm... Więc... Ja...
- Jesteś głodna?
- Nie. Tak. Może, nie wiem...
- Widzę, że jesteś zdenerwowana. Posiedź sobie tu, a ja zaraz wracam. Lubisz ryby?
- Raczej niczym nie pogardzę.
Odprowadziło mnie jej spojrzenie. Wszedłem do wody i nie chcąc się patyczkować z rybkami, złapałem pierwszą lepszą. Padło na węgorza, ale elektrycznego. Po niecałym kwadransie wyciągnąłem naszą zdobycz na brzeg. Kalista niechętnie spoglądała na zwierzę.
- I niby mamy to zjeść? Ona przecież jest... ugh no sam wiesz jaka!
- Dobra. Jedz i nie marudź. Zobaczysz, że będzie smakować.
Oderwałem jej łeb i rozdarłem brzuch.
- Widzisz jaka spokojna?
- Mama cię nie nauczyła, że jedzeniem się nie bawi?
- Nie.
***
Po kolejnej godzinie Laguna w końcu przekonała się, że węgorz nie jest groźny. Zapadał zmrok, a my leżeliśmy na plaży, nieopodal Valar. Przynajmniej ja leżałem.- Kalio, możesz w końcu usiąść?
- Myślę.
- To przestań.
- Właściwie nawet nie wiem, po co tu jestem. Nadal nic nie wymyśliłam w twojej sprawie, a ty ciągle mnie rozpraszasz. I te twoje oczy. Coś mnie przyciąga, ale kiedy chociaż przez ułamek sekundy próbuję w nie spojrzeć, od razu tracę grunt pod łapami.
- Cóż, Ingreed też nie często to robi, ale jeśli już patrzy. To nie może się oderwać.
Na jej pysku za widniał lekki uśmiech.
- Czyli na pewno to ma jakiś związek z naznaczeniem.
- Aha. - Stwierdziłem krótko. - Czyli podejmujesz wyzwanie?
- Jakie?
- Spojrzysz mi w oczy?
Kalista? Kolejne wyzwanie. Liczę na rozwiązanie tej zagadki ;3 Niedługo to Harbinger będzie twoim crushem xDD