19 lipca 2017

Od Disastera CD. Zefira

Wstał i ruszył naprzód. Przyciągnąłem go do siebie łapiąc go za ogon.
- Myślę że rozmowa nie jest skończona. - uśmiechnąłem się pogardliwie. Ten spojrzał na mnie kątem oka. Przełknął ślinę. - Mamusia manier nie nauczyła? - dodałem. Warknął na mnie. Przywołałem więc cienie, które natychmiast przygniotły go do podłoża. Jeden z cieni wyjął nóż i już miał podciąć mu tchawicę.
- الأبجدية العربية - wydałem rozkaz. Cień zaś zupełnie mi posłuszny schował ostry przedmiot. Jeden z nich podał Panu Zefirowi resztkę swojej ręki aby mógł wstać. Na moje skinienie głowy czarne postacie zniknęły ot, tak.
- Co to miało być? Co to w ogóle było?! - zdenerwował się. Zaśmiałem się. Wzbiłem się w powietrze mimo braku skrzydeł i odleciałem zostawiając Zefira samego. A niech się tam gryzie ze swoimi myślami. Przy okazji wstąpiłem do Corners.
- O, cześć. - uśmiechnęła się do mnie zdejmując różowe słuchawki i odkładając je na półkę.
- Powiedz mi. Tylko szczerze. - zacząłem.
- Czy coś się stało?
Zmarszczyłem natychmiast brwi.
- Ten Zefir. Dziwny jakiś. Nie ważne. Czy coś cię z nim łączy? - i nie czekając na odpowiedź ponownie wzbiłem się w powietrze. Wylądowałem przy swojej jaskini. Pogadałem z moimi cennymi okazami roślin i poszedłem się zdrzemnąć.


Zefir? Chcesz się bić? Wiesz, że to oznacza wojnę. XD

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template