- Dużo czasu minie, zanim znów mnie tu zobaczycie – pomyślałam.
Szłam dobrze mi znaną drogą. Znajdowałam się na pięknej, zielonej polanie gdzie było dużo głazów. Niegdyś bawiłam się na nich, gdy byłam szczeniakiem.
Szłam do przodu, by za chwile znaleźć się na skraju lasu. Kiedy tam doszłam, odwróciłam głowę aby jeszcze raz spojrzeć na czarnego wilka, który mnie tu odprowadził. Wyglądał na smutnego i wtedy poczułam ukucie w sercu, że opuszczam mój dom, lecz nie chcę tutaj zostać na zawsze. Od szczeniaka chciałam zwiedzać świat.
Zawyłam na pożegnanie a mój ojciec odpowiedział mi tym samym. Gdy skończyliśmy popędziłam w głąb lasu.
Ziemia była mokra, w niektórych miejscach nawet błotnista. Do moich płuc wpadało kojące, wilgotne powietrze. Uwielbiam zapach lasu. Słyszałam piękną muzykę ptaków, szelest liści, wycia wilków. Gdzieś w oddali było też słychać szum strumyka.Z każdym krokiem oddalałam się od rodziców, rodzeństwa, przyjaciół.
Gdy minęło nieco ponad półtorej godziny byłam po drugiej stronie lasu co oznaczało granice mojej starej watahy. Postanowiłam na chwilę się zatrzymać, aby powspominać moje wygłupy z rodzeństwem, ochrzany od rodziców, zabawy z rówieśnikami. Wtedy poczułam strach. Co się stanie gdy przekroczę granice? Przecież nigdy tutaj nie byłam! Jak sobie poradzę bez rodziców? Wzięłam głęboki wdech i wydech po czym ruszyłam przed siebie. Wciąż się bałam, ale nie mogłam zrezygnować z marzeń z tak błahego powodu. Jeszcze tylko kilka metrów. Gdy tylko przekroczyłam granice pobiegłam przed siebie tak szybko jak tylko mogłam. Wiatr muskał moje futro. Po raz pierwszy w życiu czułam się taka wolna! Nagle z znikąd usłyszałam strzał. W sekundzie pobiegłam schować się w gęstej trawie, lecz i tak było za późno.
Poczułam potworny ból w mojej tylnej, prawej nodze. Przewróciłam się i zaczęłam głośno piszczeć. Z trudem się opanowałam i pokuśtykałam do miejsca gdzie chciałam się schować. W tej chwili usłyszałam następny strzał, ale na szczęście ten ktoś chybił. Zaczęłam oblizywać ranę, lecz niestety nie znam się na lecznictwie.
-Chyba będę musiała wrócić do domu, mam małe szanse na przeżycie- pomyślałam, jednak wybiłam sobie ten pomysł z głowy. Poczułam obcy zapach niedaleko granicy mojej starej watahy. Trzeba szukać pomocy gdzie indziej. Centrum watahy jest daleko więc raczej są bezpieczni. Teraz pytanie, jak stąd uciec?