16 lipca 2017

Od Cynthii cd. Nightshade

Pokiwałam głową, przeciągając się. Chciałabym tego misia spotkać za jakiś czas, kiedy stanie się niedźwiedzim wojownikiem. Kto wie, może będzie pamiętać dwie wadery, które wyciągnęły w jego stronę pomocne łapki i transportowały go na kolejny środek transportu. Takie spotkanie mogłoby mieć miejsce za parę lat, u podnóża gór. On będzie wracał po ciężkiej misji, a my przypadkiem tam się przypałętamy. On nas zawoła, a my nieco mniej ogarnięte przywitamy się z nim. Z uśmiechem na pyskach podejdziemy do siebie i zaczniemy opowiadać o tym, co minęło. Czułam się jednak już na tyle wiekowo, że dziś mogłam opowiadać o moich dzikich eskapadach na nieznane tereny wrogów, jednak kto mi uwierzy? W końcu jestem dobrą Cynthią, która nie zrobiłaby krzywdy nikomu i niczemu. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy uświadomiłam sobie, że już prawie połowa życia za mną. Jakbym chciała znów być szczenięciem, beztroskim szczenięciem. Szczenięta? Właściwie ostatnio całkiem ich się napatoczyło albo zdążyły już dorosnąć, jak ten czas szybko leci...
– Ej, Nightshade.
– Tak?
– Masz rodzinę? – Spojrzałam na nią. Chwilę się zastanowiła, tak jakby próbowała sobie coś przypomnieć, po czym nieśmiało uniosła na mnie wzrok. Pokręciła powoli głową, dając znać, że to nie ten temat, w którym czuje się dobrze. – Moja w większej części nie żyje, w większej części, ponieważ mam tutaj ostatnie niedobitki, które zaczęły się mnożyć.
– Dobrze słyszeć, że nie jesteś sama... – odparła niby obojętnie, ale wyczuć się dało nutkę żalu czy smutku.
– Ty też nie jesteś sama. – Posłałam jej ciepły uśmiech. – Może nie dzielimy tych samych więzów krwi, ale póki stoimy po tej samej stronie, możemy uznawać siebie za rodzinę. Jeśli będziesz w potrzebie, zawsze postaram się użyczyć ci mojej pomocnej strony.
– To miłe. – Odwzajemniła gest, kiedy na jej pyszczku zagościł przyjemny wykrzyw (tj. uśmiech).
Rodzina... Jeśli się jej nie ma, zawsze można poszukać lub stworzyć nową. Nie potrzeba być z miotu od jednej wadery. Ktoś może być przecież bliższy naszemu sercu, niż rodzony brat czy siostra i nie zawsze staje się naszym partnerem życiowym. Nie podzieliłam się tą myślą z towarzyszką, byłam prawie pewna, że ona również tak sądzi, a niekrępująca cisza potrafi być naprawdę miła. Zaproponowałam waderze powrót do jaskiń, gdyż zaczyna się ściemniać, a musiałam odrobinę odpocząć po dzisiejszym dniu. Nie mogę zaniedbywać obowiązków względem watahy, więc jutro muszę stawić się na swoją wartę, a nie mogę być zmęczona. Zmęczenie nie pozwala osiągnąć całkowitego skupienia i z automatu spada nie tylko jakość wykonywanej pracy, ale również nasze morale.
– Nightshade, a myślałaś kiedyś o założeniu własnej rodziny? – zapytałam. Wadera na chwilę przystanęła w miejscu, ach, zbyt nagle zadałam to pytanie? – No wiesz, niektóre wilczyce są szczęśliwe, kiedy doczekają się własnych szczeniąt u boku partnera. Tak się teraz zastanawiam, może ktoś ci się podoba? – Zaśmiałam się.

Nightshade?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template