- Jestem Akamaru! - wyszczerzyłem ząbki w uśmiechu i spojrzałem na nich wszystkich.
- A ja Zeth! - usłyszałem głośny uradowany krzyk, a następnie energiczne potrząsanie moją łapą. Przeniosłem wzrok na cichego szczeniaka z czaszką i zrozumiałem, że chyba lepiej się do niego nie odzywać. Wygląda, jakby nie przepadał za towarzystwem. I pozostała wadera, na którą spojrzałem jako ostatnią. Podrapałem się po głowie i uśmiechnąłem szeroko czując, jak rumieńce wpływają na moje policzki. I nagle poczułem na sobie ciężar. Uniosłem głowę i usłyszałem śmiech.
- Silny jesteś Akamaru! - powiedział Zeth i zeskoczył ze mnie na ziemię. - I strasznie wysoki, jak na nasz wiek. - przekręcił głowę w bok.
- Mam to po ojcu. - wyszczerzyłem się i wypiąłem dumnie pierś.
- Też bym chciał być taki wysoki. - fuknął Zeth i usiadł na ziemi.
- A panienka jak się nazywa? - zaśmiałem się spoglądając na nią.
Amulette? Zeth? Rammstein?