Przyłożyłam mokrą szmatkę dl jednej z ran basiora i zajęłam się opatrywaniem jej.
— Jestem Shada, jestem białym magiem w Watasze Smoczego Ostrza i jesteś właśnie w mojej jaskini, bo pobił cię dzik — powiedziałam i zaśmiałam się cicho. "Pobił", to mało powiedziane. Basior jest tak poturbowany, że boli samo patrzenie na niego. Dobrze, że byłam w pobliżu. Zdążyłam powstrzymać i przy okazji zabić dzika. Teraz mam zapasy na jakiś tydzień, chyba że nawiedzą mnie robaki. Oby nie.
— Chcesz coś do jedzenia? — zapytałam, gdy skończyłam opatrywanie jego ran.— Mam dzika, zająca, jelenia, całkiem dorodego...
Nie przeszkadzało mi, że to głównie ja gadałam. Przynajmniej wiedziałam, że słuchał.
Położyłam przed nim mięso i usiadłam naprzeciwko, przeżuwając kawał jelenia. Był taki pyszny... Posypałam go wcześniej solą, więc teraz miał przyjemny, słony smak, zdecydowanie dodający mu uroku.
— A, i jeszcze jedno — wstałam i oddaliłam się na chwilę, ale szybko wróciłam z ptasią czaszką na sznurku.— Sznureczek się zerwał, gdy dzik cię uderzył, ale go naprawiłam.
Podałam mu naszyjnik i wróciłam do jedzenia.
Ryouu?