- Niechcący. - szepnąłem od niechcenia. Disaster warknął.
- Policzymy się innym razem. - mruknął, po czym wzbił się w powietrze. Poszedłem przed siebie. Co on knuje? Coś czuję, że to nie skończy się dobrze. Wzbiłem się wysoko w górę. Poleciałem do Zatoki Błękitnych Mgieł. Szybowałem powoli i przyglądałem się zachodowi słońca. To mnie zawsze relaksowało. Złożyłem skrzydła i zacząłem spadać w dół. Po paru sekundach rozłożyłem skrzydła i skierowałem się do swojej jaskini. Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.
Rozejrzałem się dookoła. Nie wiedziałem nic oprócz ciemności. Gdzie się znajdowałem? Co tu robiłem? Po chwili zobaczyłem oślepiające światło. Przymrużyłem oczy, a po chwili przyzwyczaiłem się do blasku. Za sobą usłyszałem znajomy głos. Odwróciłem się. Zobaczyłem Disastera. Śmiał się. Jego głos był coraz głośniejszy. Po chwili zobaczyłem jego oczy. Były przepełnione nienawiścią do mnie. Widziałem w nich chęć zamordowania mnie. Po chwili przestał. W mojej głowie rozbrzmiewały jego słowa.
- Policzymy się innym razem...
Otworzyłem oczy. Leżałam w swojej jaskini. Wstałem i postanowiłem pójść na spacer. Tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem basiora przemykającego obok mnie. Po chwili upadłem na ziemię. To Disaster. Podstawił mi kosę.
~ Oko za oko, kosa za kosę. ~ pomyślałem i uśmiechnąłem się pod nosem.
- To znowu ty. - powiedziałem.
Disiaster? Naprawdę, brak weny na to opko dał mi się we znaki. To nie zmienia faktu, że nadal chce WOJNĘ