20 lipca 2017

Od Zefira

Obudziłem się z dziwnym poczuciem, że coś zgubiłem. Rozejrzałem się po jaskini. Wszystko było w porządku. Oprócz jednego małego szczególiku. Czegoś brakowało. Wiem! Mój rzemyk! Tylko... gdzie ja go zostawiłem? Wiem. Ostatnio byłem nad rzeką. Tam musiał spaść. Przy okazji też przydało by się śniadanie. Moje rany po walce z Disiasterem ciągle bolały, a ja sam owinięty bandażami wyglądałem podobnie do mumii. Skrzydło było nastawione, ale latać i tak nie mogłem. Powoli wyszedłem z jaskini. Obejrzałem się dookoła. Nikogo nie zauważyłem. Szedłem spacerem, obserwując przyrodę. Widziałem jak latają tu wróble i inne opierzone kulki. Słyszałem wiatr który wdzierał się pomiędzy korony drzew. Parę liści spadło na ziemię. Usłyszałem wiewiórki skaczące po drzewach. Szukałem miejsca w którym zostawiłem coś ważnego. Ważnego dla mnie. Szukałem wzrokiem tego przedmiotu. Zobaczyłem nieznaną mi waderę kręcącą się w pobliżu tamtego miejsca. Podszedłem do niej. Wadera spojrzała mi w oczy. Jej błękitne oczy były mądre i piękne. Jej wypielęgnowane, śnieżnobiałe futro zdawało się aż błyszczeć. Za nią kątem oka dostrzegłem lekko błyszczący kamień na rzemyku. To go szukałem. Ale w jej oczach było coś, przez co nie mogłem oderwać on nich wzroku. Czy wadera właśnie wtargnęła do mojego umysłu? Zamrugałem kilkakrotnie i odwróciłem wzrok od niej. Po chwili otworzyłem pysk by coś powiedzieć.

White Silence? Wymyśl ich dialog. Ja nie umiem rozmawiać z nowopoznanymi waderami ><

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template