12 lipca 2017

Od Zero - "Zlecenie, śmierć przyjaciela."

- Kochanie, pozwól tu na chwilę! - krzyknęła moja żona z salonu. Zturlałem się z łóżka i leniwym krokiem ruszyłem w stronę dźwięku. Po drodze potknąłem się o kilka książek, które Taravia porozrzucała po całym domu. I nie dziwić się, że coś jej ginie. Gdy niedawno zniknęła jej książka o demonologii, darła się na mnie że pewnie ją wyrzuciłem bo przeszkadzało mi że leżała na podłodze. Ot co! Taką mi zrobiła awanturę, o jedną książkę. Postanowiłem już z nią nie rozmawiać na ten temat, łagodząc całą sytuację ciepłym kakao i dobrą komedią. Rzadko kiedy się tak denerwuje, nie miałem pojęcia że książki są dla niej aż tak bardzo ważne. Doczłapałem się do sofy i usiadłem obok partnerki opierając się głową o jej ramię. Uniosłem leniwie brew i ziewnąłem.
- Co tam ode mnie chcesz. - burknąłem i westchnąłem ciężko. Taravia podsunęła w moją stronę jakiś list. Spojrzałem na nią ze zmarszczonym czołem i kaszlnąłem cicho. Chwyciłem za list i otworzyłem go. Z lekkim zdziwieniem spojrzałem do środka. Wszystko co zawierał list, napisane było krwią. Przełknąłem ślinę i zacząłem czytać na głos.


Zero Black Fire. Jeśłi uważasz się za wybitnego zabójcę, zrób coś dla mnie. 
W twojej watasze jest mój szpieg. Nie powrócił do mnie, myślałem że podczas misji zmarł. 
Pokłóciłem się z nim dosyć mocno, i nie chciałbym aby jakiekolwiek informacje o mnie i mojej watasze wyciekły na światło dzienne. 
Chyba rozumiesz powagę tej sytuacji. Chciałbym, abyś odwalił pewną robotę. Być może ci się nie spodoba, ale nagroda będzie bardzo wysoka. 
Proszę cię, o zamordowanie Hannibala. Ten stary, przebiegły wilk zasłużył sobie na to.
Nie jest tym za kogo się podaje. Zabij go, a oszczędzisz sobie i twojej watasze wojny. 

~ Pozdrawiam, Hellioxo - wódz watahy mrocznego lasu.



Uniosłem wzrok i spojrzałem na Taravię. Jeśli to co tu pisze to prawda, to zrobię wszystko aby Hannibal zniknął z powierzchni ziemi. Zlecenie to zlecenie. Nie mogę go odrzucić. Hannibal był moim dobrym przyjacielem, myślałem że znam go doskonale, lecz widocznie nakłamał na swój temat. Nakłamał, i to dosyć dużo. Racja, że mnie ożywił. Dał mi nowe życie, pozwolił powrócić do mojej rodziny i żyć dalej. Dziękuję mu za to, ale kłamstw nigdy nie będę mu w stanie wybaczyć. Taravia patrzyła na mnie zmartwiona. Doskonale wiedziała że mordowanie członków watahy jest niedozwolone i niezgodne z prawem które tu panuje, lecz i tak to zrobię czy mi pozwoli czy nie. Westchnęła cicho i poklepała mnie po plecach.
- Wiem że i tak Cię nie zatrzymam. Zrobisz co będziesz chciał. Tylko proszę o jedno. Niech nikt o tym nie wie. - poprosiła mnie. Pomachałem jej porozumiewawczo głową i wyszedłem z jaskini uprzednio wyposażając się w swoje sztylety cienia. Nie wiedziałem czy go znajdę, ale musiałem. I chodź długo szukać nie trzeba było, byłem dosyć zmęczony samą gonitwą. Tak, zaczął uciekać. Doskonale wiedział co go czeka i dlaczego. Zapędziłem go w ślepy zaułek. Stanął na samej krawędzi klifu, i usiadł na niej. Stanąłem za nim.
- No dalej. Zrób to. I tak nie uniknę śmierci. - powiedział nie jąkając się ani trochę. - Ile dostaniesz za moją głowę?
- Nie przyszedłem po twoją głowę, ani żadną inną część ciała. Mam cię po prostu zlikwidować. - warknąłem. - Z ciężkim sercem, ale zlecenie to zlecenie, bracie.
Na jego pysku pojawił się lekki uśmiech.
- Jeśli miałbym marzyć o swojej śmierci, chciałbym aby właśnie taka ona była. - dalej mówił ze stoickim spokojem. - Zero, nie wachaj się. Chcę zginąć szybko.
- Nie bój się o to. Nawet nie poczujesz. - uśmiechnąłem się szyderczo.
Hannibal odwrócił się na chwilę w moją stronę i spojrzał na mnie.
- Do zobaczenia w piekle, szatanie. - zaśmiał się i odwrócił głowę.
- حضرة الموت - szepnąłem zaklęcie i odwróciłem się na pięcie. Usłyszałem tylko jego krzyk, a później uderzenie o ścianę klifu. Spadł. Nie odwracałem się. To zaklęcie było jedynym w swoim rodzaju, powodującym natychmiastową śmierć poprzez zawał. Cieszyłem się, że wracam ze zlecenia całkiem czysty. Ani kapki krwi. Jednak zabolało mnie to, że musiałem to zrobić jemu. Hannibalowi. Mojemu jedynemu zaufanemu przyjacielowi. Po policzku zleciała mi łezka. Do zobaczenia, bracie.



Koniec. 
Hannibal zostaje zamordowany przez Zero.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template