- Cześć. - przywitałem się, nie zmieniając swojej pozycji.
- No hej. - uśmiechnął się.
- Co u ciebie? - zapytałem.
- No, wszystko dobrze. - powiedział. - Jest jeden szczeniak w watasze, więc mam jakieś zajęcie, a ty?
- Jakoś żyję... - mruknąłem pod nosem.
- Widzę, że nad czymś rozmyślasz. - powiedział, kładąc się obok mnie. - Nie znamy się od paru dni, jesteśmy rodzeństwem.
- Nie ważne. - powiedziałem, po czym zamknąłem oko.
- Nie masz nastroju do rozmowy, co? - basior wstał. - No, to cześć, Zef.
- Pa, Hide. - powiedziałem, po czym znowu zasnąłem.
*parę dni później*
Usiadłem nad brzegiem rzeki. Mój pysk nie był już czarny od węgla, a ja skończyłem myśleć nad tym, co się stało. Usłyszałem głos Core. Uśmiechnąłem się lekko i odwróciłem głowę. Zobaczyłem Corners i tego basiora. Poczułem silne ukłucie zazdrości. Uśmiech znikł z mojego pyska. Zauważyli mnie. Disaster posłał mi wrogie spojrzenie. Odwzajemniłem je.
Disaster? No... to kiedy ta wojna???