- Chodź - nakazałem. Basior pokiwał przecząco głową. - Chodzi o Corners. - dodałem jako usprawiedliwienie za ten nagły rozkaz. Od razu się zerwał i poszliśmy do mojej jaskini. - Słuchaj, sprawa dosyć śliska. - powiedziałem gdy wygodnie rozsiedliśmy się na pufach.
- Niby co takiego że wciągasz w to Core? - spytał. Wyjąłem zwój i rozwinąłem go. Tak, to właśnie po to wróciłem do komnaty Śmierci. To to było powodem. Zefir zaczął czytać na głos wszystkie dane Core. Po chwili zakończył:
- Wyrok: Śmierć.
Powód: Disaster. - po tych słowach powoli wzniósł głowę by na mnie spojrzeć. Odłożył zwój, a ja go tylko drapnąłem i spojrzałem na pieczęć Śmierci. - No dobra... Ale dlaczego ty jesteś tym powodem? - zapytał po chwili. Schowałem zwój.
- Kiedyś... - urwałem.
- Co kiedyś? - wykorzystał by się wtrącić.
- Kiedyś... Ja i Śmierć byliśmy razem. - wyrzuciłem. - Teraz kiedy wie, że w moim życiu pojawiła się Corners to Śmierć chce ją zniszczyć bym do niej powrócił, abyśmy byli dalej razem.
Zefir wpadł w osłupienie. - Chcesz się napić? - zaproponowałem. Basior pokiwał twierdząco głową. No, na trzeźwo nie będziemy o tym gadać... Wlałem piwa do szklanek. Do napoju Zefira wlałem coś jeszcze.
- Masz. - powiedziałem podając mu kufel piwa. Ten bez zawahania go wypił, po czym natychmiast zasnął snem głębokim... Bardzo głębokim... He, he.
Zefir? NIE zostałeś otruty, tylko UŚPIONY. Masz nic nie pamiętać z tej rozmowy. Ok?