Gdy Disaster zniknął za drzewami, odliczyłam sobie do dwudziestu i poszłam za nim. Nie było znowu tak ciemno, poza tym, bardzo chciałam z nim porozmawiać. Choćby o tych waderach, z którymi się przyjaźni. I o moich symaptiach. Czy to źle, że chcę mieć jakiegokolwiek przyjaciela, z którym mogłabym gadać o wszystkim i o niczym? Któremu mogłabym się wyżalić i którego mogłabym pocieszać? CHCĘ MIEĆ BRATA, DO JASNEJ CHOLERY, a nie debila, którego tylko nim nazywają. PRAWDZIWEGO BRATA!
W końcu wypatrzyłam w zielonym, liściastym gąszczu jego niebiesko-czarną grzywę, do której podbiegłam.
— Disaster... — westchnęłam, gdy zobaczyłam, że siedzi i słucha muzyki na swoich słuchawkach.
Widocznie nie słuchał jej za głośno, gdyż szybko odwrócił się w moją stronę i zmarszczył gniewnie brwi.
— Czemu wszędzie za mną łazisz? — warknął, a ja mimowolnie zjeżyłam sierść na karku.
Podeszłam do niego, po czym przytrzymałam go za ramię.
— Disaster, posłuchaj — zaczęłam, ale oczywiście mi przerwał.
— Nie mam takiego za...
Ścisnęłam go mocniej. Nie odepchnął mnie, czyli jednak chce mnie wysłuchać.
— Pamiętasz, jak byliśmy szczeniakami? Bawiliśmy się razem i szybko godziliśmy, nawet wtedy, gdy zabierałeś mi Nel, ja się do ciebie przytulałam, a ty mnie przepraszałeś. A teraz? Co się z tobą dzieje, do cholery? Nie jesteś tym Disem, którego znałam. Mój brat mnie kochał, a ty nie dajesz mi powodów, dzięki którym byłabym pewna, że nadal to robisz. Ja cię kocham, bo jesteś moim bratem! Chcę mieć w tobie przyjaciela, a ty się ode mnie izolujesz! Nawet nie wiesz, jak to boli, kiedy rodzony brat lepiej dogaduje się z przyjaciółmi niż z własną siostrą! Owszem, chodzę za tobą, bo chcę zrozumieć, co zrobiłam źle, że tak mnie nienawidzisz! Jesteśmy dorośli, do jasnej cholery, a ty zachowujesz się jak fochający się szczeniak. Dis, ja... — w moich oczach pojawiły się łzy, które szybko starłam. Nie chcę wyjść na beksę, ale chyba będę musiała.— Ja przepraszam, w czymkolwiek cię skrzywdziłam, w czymkowiek sprawiłam ci przykrość... Chcę mieć w tobie brata, przyjaciela... Ale widocznie nie mam na co liczyć.
Disaster?