była zabandażowana, wyczułam niedaleko jaskini moją przyjaciółkę - smoczycę ze stada smoków burz.
- O, wstałaś - powiedziała jakaś wadera i po chwili dodała - Witaj.
- Witaj, jak się... - powiedziałam
- Jak się tu znalazłaś? - przerwała
- To było tak - zaczęła opowiadać - byłam na spacerze z resztą stada, po jakimś czasie zobaczyliśmy ciebie uciekającą przed ludźmi. Basiory zaatakowali ludzi mocami,
a Wadery wraz ze mną poszły po ciebie. Gdy dotarłyśmy na miejsce, byłaś nieprzytomna i cała w krwi - przestała
- A moja łapa? - spytałam
- Dowiedzieliśmy się o tym ze jest złamana, w tej jaskini - odpowiedziała
Ja spojrzałam na moją łapę
- A długo będę musiała nosić ten gips? - spytałam
- Tak przez 4 miesiące - rzekła
- 4 miesiące!? - krzyknęłam
kiwnęła głową
- Jak ja tyle nie wytrzymam! - wydarłam się ze złości
- Uspokój się - warknęła
Ja natomiast położyłam głowę na zdrowej łapie.
- Dopóki nie wyzdrowiejesz, nie możesz opuścić terenów watahy - powiedziała
Mnie rozpierała złość.
- Czy ty wolałaś tam umrzeć? - spytała
Ja tylko jęknęłam i się odwróciłam.
- Nawet nie próbuj uciekać, pójdę tylko po jedną rzecz - powiedziała i po chwili szepnęła - na uspokojenie.
Gdy tylko wyszła, spróbowałam się jakoś wydostać, niestety gips był za ciężki i nic z tego nie wyszło.
~~~~
Po jakimś czasie wadera zjawiła się z torbą.
- Wróciłam - powiedziała.
Położyła torbę i wyjęła z niej strzykawkę, jakiś płyn, liście i bandaż,
na sam widok się bałam, gdy wadera wlała płyn do strzykawki, próbowała wstrzyknąć mi go w szyję, ale robiłam uniki.
Jakaś wadera?