10 lipca 2017

Od Harbingera

Delikatne fale unosiły moje ciało ponad taflą wody. Co jakiś czas ciszę przerywało ćwierkanie małych ptaków mieszkających nad rzeką. Wielobarwne stworzenia przysiadały co raz to na moich łapach lub klatce piersiowej. Nagle wszystkie ze wrzaskiem wzbiły się w powietrze. Spłoszyły się czegoś, co z wielkim pluskiem wpadło do wody. Rozejrzałem się dookoła. Nigdzie nie było skarp ani pagórków. Zero ofiar. Niedaleko rosło tylko stare, wielkie drzewo.
- Ach tak! Kalisto Laguno Merlin, wzywam cię! Wiem, że tu jesteś.
Spod wody wynurzyła się brązowawa wadera o kręconym futrze.
- Znamy się?!
- Ja cię znam, a ty mnie nie znasz, chyba... Harbinger Ghost do usług.
Uśmiechnąłem się krzywo i czekałem na odpowiedź od tej czarującej wadery. Po dłuższym czasie jednak się nie odezwała, więc wziąłem sprawę w swoje łapy.
- Halo tu ziemia.
Kalia potrząsnęła głową i ruszyła w drugą stronę.
- Nie uciekaj. Wiem, że cię zdemaskowałem, ale skoro już wiesz, co mnie trapi, to może mi spróbujesz pomóc?
Tak jak myślałem, samica zatrzymała się i z lekkim uśmiechem na pysku podeszłą bliżej.
- Wiesz... Nie jestem pewna czy chcę. Jesteś jakiś roztargniony, zdenerwowany, a ja bardzo łatwo przejmuję cudze emocje.
- Nie mówię, że musisz mi pomagać teraz, właściwie w ogóle nie musisz, ale jeśli chcesz.
Kalia biła się teraz z myślami, widziałem, że lekko marszczy pyszczek.
- Powiem ci jutro, czy chcę, czy nie.
- Będę czekał.

Kalia? Krótkie, ale myślę, że na początek w sam raz.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template