1 listopada 2016

Od Louis'a - Zmiana Wyglądu

Dzień zapowiadał się kolorowo, w planach miałem kupienie u zielarza czegoś na zmianę wyglądu. Jednak gdy dowiedziałem się, że zielarza nie ma w watasze, zaczęło mnie zastanawiać, kto w takim razie przechowuje eliksiry. Z tym pytaniem zgłosiłem się do ojca, a ten od razu udzielił mi odpowiedzi na pytanie.
- Niektóre eliksiry, te najdroższe, przechowujemy my, ale reszta rzeczy znajduje się pod opieką magów. A dlaczego pytasz? - Uśmiechnął się Zero konsumując jelenia. Chwilę później, zza niego wychyliła się moja przybrana siostra Ingreed. Wyszczerzyłem się do niej i usiadłem na zimnej posadzce.
- Cześć In. - Uśmiechnąłem się szeroko. - Co u ciebie mała?
Wadera spojrzała na mnie wesoło i usiadła obok taty.
- Jest dobrze, a u ciebie? - Odezwała się biorąc kęs mięsa.
- U mnie też wszystko super, właśnie idę do magów po eliksir który zmieni mój wygląd. - Zamyśliłem się. - Hej Ingreed, może chciałabyś pójść ze mną?
- Tak! Jasne! - Uśmiechnęła się i spojrzała na ojca. - Tatusiu, mogę iść z Louisem?
Basior zdobył się na sztuczny uśmieszek i objął In łapą.
- Oczywiście kochana, tylko najpierw się najedz.
- Jestem najedzona! - Odezwała się energicznie.
- W takim razie idźcie. - Westchnął Zero. - Ale Louis...Odprowadź ją przed zmrokiem dobrze?
- Jasne. - Powiedziałem. Ruszyliśmy z Ingreed do jaskini medyków. Zastaliśmy tam Painę (Jeśli źle odmieniłem sry :/ ) i Taravię. In od razu wtuliła się w łapę wadery, która nawet na mnie nie spojrzała. No cóż, kiedyś muszę polepszyć nasze kontakty. Podszedłem do Painy aby prosić go o coś na zmianę wyglądu. Wtem wtrąciła się Taravia.
- Cześć Louis. - Mruknęła przechodząc obok, idąc w stronę szafki na fiolki.
- Dzień dobry. - Odpowiedziałem patrząc na Ingreed próbującą wskoczyć na blat.
- Proszę. Kwiaty Frencholis. Zjedz kilka, odczekaj 10 minut i wykąp się w jakiejś rzece, ale musisz się caluśki zanurzyć. - Mruknął Paina podając mi jakieś kwiatki. Skrzywiłem się na wiadomość o tym, że mam to coś zjeść. No ale cóż, chcę wyglądać przystojniej, muszę to zrobić. Wyszedłem z Ingreed z jaskini, i ruszyliśmy nad rzekę. Gdy tylko dotarliśmy na miejsce, usiedliśmy na plaży, a ja zjadłem te obrzydliwe kwiatki. Nie miały żadnego smaku, troche gorzkie, to fakt. Po chwili gdy to połknąłem, poczułem dziwne kłucie w brzuchu. A może Paina dał mi trutkę? Nie, nie mógłby tego zrobić. Nagle ból spowodował, że upadłem na ziemię. Ingreed wystraszyła się, i podbiegła do mnie.
- Louis? Co się stało? Iść po mamę? - Spanikowała.
- Nie. Dam radę. Muszę...Chwilę..Po..Poczekać. - Wyjąkałem. Zwijałem się z bólu na tym piachu, czekając 10 minut. Wreszcie postanowiłem wejść do tej wody. W sumie do niej wskoczyłem, chciałem jak najszybciej wyglądać inaczej. Zanurzyłem się cały w wodzie, nawet czubki uszu mi nie wystawały. Chwilę popływałem pod wodą, a następnie wyszedłem na brzeg. Już po pierwszych krokach zorientowałem się, że moje łapy nie są już w kolorze śniegu, tylko były brązowe.
- To..To ty Louis? - Odezwała się cicho In.
- Tak, to chyba ja. - Zaśmiałem się. - I jak wyglądam?
Ingreed opisała mnie tak : Niezwykłe, niepowtarzalne błękitne oczy, biały pysk, a nos w odcieniu gorzkiej czekolady. Długie, szpiczaste uszy zakończone "pędzelkami" jak u rysia, aczkolwiek te są nieco mniejsze. Od szyi kolor sierści zmienia się na brązowo-czarny, i ciągnie się aż do brzucha. Od łap kolor ponownie się zmienia, na biały, ale jakieś 3 mm dalej odcień ponownie przeobraża się w brązowy. Biały, długi ogon z czarnym paskiem. 

Zdziwiłem się, ale byłem zadowolony z efektu i nowego wyglądu.


                                                  KONIEC

* Opis wyglądu zaznaczony kursywą.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template