- Kim jesteś? - usłyszałem głos
Odwróciłem się szybko i zobaczyłem waderę. Była biała, a na łapach miała szare cętki, ponadto z pleców wyrastały jej skrzydła.
- O, hejka - powiedziałem nonszalancko i założyłem leniwie łapę na łapę
- Co tu robisz? - zapytała - Nie przypominam sobie żebyś należał do watahy...
- A od kiedy to syn Przywódcy Demonów, musi się pytać o pozwolenie, żeby gdzieś przebywać?
Chciałem zrobić na niej wrażenie, pewnego siebie basiora. Prawda była jednak inna. Okropnie się bałem. Wlazłem na tereny jakiejś watahy!, gorzej chyba być już nie mogło, ale wykaraskam się z tego... taką miałem przynajmniej nadzieję...
- A wiesz, że to się dobrze nawet składa - powiedziałem podchodząc do niej - Szukałem sobie jakiejś towarzyszki do podróży... Co ty na to?
Uśmiechnąłem się do niej lekko, unosząc jedną brew. Ona popatrzyła na mnie krzywo, nie odpowiadając.
Ariene? ;)