7 listopada 2016

Od Ariene

Zwiedzałam tereny watahy. Dopiero co dołączyłam, więc wypadałoby je poznać. Wszyscy patrzyli na mnie krzywo. Jasne... byłam nowa. W dodatku jeszcze pół aniołem, pół demonem. Takim się przecież nie ufa. Słyszałam, że jest tu parę demonów. Podobno też są tu hybrydy. Pewnie wszyscy są do mnie uprzedzeni, bo mogli usłyszeć o tym co robiłam. Alfa przyjmując mnie, też nie była do końca przekonana. Podeszłam do jakiejś wadery.
- Cześć! Jestem Ariene. - powiedziałam.
Ona jednak nic nie odpowiedziała, tylko odwróciła się do mnie plecami uderzając moją twarz ogonem.
~ Czyli już wiedzą. ~pomyślałam.
Poszłam dalej. Moja srebrna łza spadła na kwiatek, a ten od razu usechł. Ruszyłam w stronę biblioteki. Może pouczę się nowych zaklęć. Lubiłam to robić. Po drodze minęłam białego basiora. Nie chciałam zaczynać rozmowy, ale on to zrobił:
- To prawda?
- Co? O co ci chodzi?
- Czy to prawda, że jesteś hybrydą i zniszczyłaś wymiar, w którym mieszkałaś?
- Ach to... tak, to prawda. - powiedziałam, posyłając mu nieśmiały uśmiech. Myślałam, że ucieknie jak wszyscy inni. Też bym uciekała, gdybym miała do czynienia z wilkiem, który zniszczył cały wymiar. On jednak pytał dalej:
- Jak to zrobiłaś?
- Proszę, nie mówmy o tym...
W moim oku pojawiła się łza. Przypomniała mi się cała historia. Tak bardzo nie chciałam o tym teraz mówić.
- Nalegam!
- Proszę nie.
- No dobra, ale obiecaj, że kiedyś mi o tym opowiesz.
- Może...
Basior uśmiechnął się, ale mi napłynęły do oczu łzy. Jedna z nich spłynęła mi po policzku. Wilk chciał ją otrzeć, ale w ostatniej chwili odsunęłam jego łapę.
- Nie rób tego. - powiedziałam.
- Czemu?
- Bo moje łzy ranią i sprawiają cierpienie. Potem rany długo nie chcą się zagoić, a gdy w końcu to zrobią, zostawiają blizny.
- Nie uważasz, że to trochę... em, dziwne?
- Nigdy nad tym nie myślałam... wiesz, ja już może pójdę.
Gdy już odchodziłam, basior krzyknął:
- Czekaj!
Jednak ja się nie zatrzymałam. Poszłam dalej w stronę biblioteki.
- Nie powiedziałaś jak masz na imię. - powiedział już całkiem cicho. Potem zawiedziony udał się w przeciwną stronę.

[ w bibliotece ]

Przeglądałam księgi o magii, tym razem o tej czarnej. Muszę przyznać, że kusiła mnie "ta ciemna strona mocy", ale mimo wszystko zostawałam przy białej. Musiałam walczyć ze złem, które jest ukryte w środku mnie. Ono chce mnie pokonać. Chce wygrać. Jeśli nie chciałam powtórki z przeszłości, musiałam to powstrzymać. Czułam, że im bardziej zagłębiam się w treść księgi, tym demon we mnie jest silniejszy. Zamknęłam ją z trzaskiem zaciskając oczy. Udałam się, by odłożyć ją a miejsce. Po drodze do regału, wpadłam na tego samego basiora, z którym wcześniej rozmawiałam. Książka wypadła mi z łap. Podniosłam ją siłą telekinezy. Wokół niej, utworzyła się srebrna poświata połyskując brokatem. Wydaje mi się, że widok ten musiał być co najmniej śmieszny. No bo wyobraź sobie mnie, najniższą z całej watahy, stojącą naprzeciwko prawie albo najwyższego basiora. Staliśmy w milczeniu. Ta cała sytuacja była nie zręczna. Po chwili wyminęłam go, jakby nigdy nic i odłożyłam książkę.

Paina?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template