- Pójdę już. - oznajmiłam cicho i zaczęłam powoli odchodzić.
Basior nie odezwał się słowem. Czekał cierpliwie, aż zniknę mu z oczu.
Westchnęłam ciężko i udałam się do swojej jaskini, żeby oddać się w objęcia błogiego snu.
Obudziłam się, słysząc krzyki dochodzące zza ściany. To Raiden znów kłócił się z którymś z domowników, zapewne Loedią. Przeciągnęłam się, kładąc po sobie uszy. Ciekawe, czy dziś znów go spotkam...
Wyszłam z jaskini. Omiotłam wzrokiem poranny krajobraz i ruszyłam do przodu, przedzierając się przez ciemną mgłę.
Pomimo dość ograniczonej widoczności już z oddali zauważyłam jego ciemne futro. Stał i wpatrywał się w jeden punkt. Podeszłam do niego z położonymi po sobie uszami i uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Cześć. - zaczęłam, wyrywając go z zamyślenia. - Harbinger, posłuchaj... Ja przepraszam, że tak niespodziewanie wczoraj poszłam...
- Ciągle tylko przepraszasz - zauważył, nadal zerkając w tamtą stronę.
- Nie! Wcale, że nie! - warknęłam, po chwili jednak kuląc się - Em, przepraszam, masz rację...
- Właśnie. - uśmiechnął się triumfalnie i wreszcie spojrzał na mnie na dłużej niż kilka sekund.
- Gdzie Leloo?
- Zaraz po niego idę.
- Mo... Mogę iść z Tobą? - zapytałam
Skinął łbem w kierunku dróżki, więc w podskokach ruszyłam u jego boku.
- Naprawdę myślisz, że zachowuję się jak dziecko?
- Hę? - spojrzał na mnie, zaskoczony - Skąd ci się to wzięło?
- No bo... Bo kiedyś tak powiedziałeś.
Obok nas przebiegł zaniepokojony wilk, a w oddali dało się usłyszeć krzyk.
Basior nie odpowiedział, jedynie przyśpieszając. Zacisnęłam zęby, mając nadzieję, że to poruszenie nic nie znaczy.
- Boomerang, Gavin! - zawołał, a ja dopiero wtedy dostrzegłam sylwetkę wadery z małym u boku.
Harbinger? Połącz te dwa opowiadania :D