- No wstawaj! Obudź się! Wstawaj!
- Eeeuiyymmm - warknęłam, bo nic rozsądniejszego nie przychodziło mi do głowy
- Wstawaj! Dzisiaj piękny dzień! Zawieranie przyjaźni, słoneczko przygrzewa, wilki się cieszą... ŚWIAT JEST PIĘKNY!
- Spadaj! - usłyszałam w odpowiedzi czyjś syk
No tak, pomyślałam. I jak zwykle budzi mnie kłótnia moich kochanych współlokatorek...
Lewa i Prawa naparzały się słownie, nie dając mi spokoju. Lewa zachęcała do wstania, Prawa zdecydowanie odmawiała współpracy w tej sprawie.
- Oj, no chodźcie! - nalegała Lewa
- A wypchaj się! - ucięła Prawa
Ja sama westchnęłam tylko i postanowiłam, że muszę się wtrącić i zakończyć tę kłótnie. No, co tu dużo gadać, łatwiej powiedzieć niż zrobić.
- Przestańcie natychmiast! - zarządziłam
- Przestańcie natychmiast! Przestańcie natychmiast! - przedrzeźniała mnie Prawa - A od kiedy to, przepraszam bardzo, słuchamy twoich rozkazów?!
- Ehh, już to przecież przerabiałyśmy... - zaczęłam cierpliwie
Przerwała mi Lewa:
- No dziewczyny! Ruszcie się! Nie możemy cały dzień siedzieć w grocie! Chodźmy na dwór i zróbmy coś ciekawego! A może urządzimy głosowanie, co?
- Ja jestem za opcją: Siedźmy w grocie, dopóki na nas mech nie wyrośnie - warknęła Prawa
- A ja za: Chodźmy zdobywać nowe znajomości - rzekła Lewa
- Wiesz gdzie mam twoje znajomości? - odezwała się złośliwie Prawa
- Słuchajcie! - przerwałam im - Ja zadecyduję! Lewa ma rację! Idziemy!
- TAAAK! - ryknęła Lewa
- NIEEE! - zawyła Prawa
Wstałam, żeby wyjść z jaskini:
- O nie! Tak łatwo mnie nie weźmiecie! - zawołała z pasją Prawa
Zaczęła miotać swoją głową na wszystkie strony, w końcu jej głowa zwiotczała, tak, że ciągnęła się po ziemi.
- No weź przestań! - skarciłam ją
Prawa mnie nie posłuchała, zresztą jak zwykle...
- Słuchaj - powiedziałam, bo miałam tego już serdecznie dość - Na razie, to ja tutaj rządzę, bo to ja mam władzę nad naszym ciałem. Musisz to jakoś przełknąć.
Po tych słowach, Prawa nie odezwała się więcej, tylko patrzyła przed siebie z naburmuszoną miną. Szłam, rozglądając się z zaciekawieniem. Dopiero co dołączyłyśmy do watahy i jeszcze jej nie znałyśmy. Parę wilków się za nami obejrzało, zapewne ze względu naszej wielogłowości. Zaczepiła nas jakaś wadera o brązowo - różnym futrze i czerwonych wzorkach na czole i wokół oczu:
- Witaj! - przywitała się, a potem napotkała wściekłe spojrzenia Lewej i Prawej - Emmm... znaczy się... Witajcie!
- Hejka! - zawołała Lewa
- Czego?! - warknęła Prawa
- No... Cześć - powiedziałam zakłopotana
- Jestem Cavaleria - przedstawiła się wadera - Chciałaby... znaczy... Chciałybyście może pójść na polowanie?
- Jasne! - wykrzyknęła Lewa
- Nigdy! - wrzasnęła Prawa
- Ee... Zastanowię się... - powiedziałam niepewnie
Poszłam dalej, słuchając utyskiwań moich głów:
- Dlaczego się nie zgodziłaś? - jęczała mi Lewa nad lewym uchem
- Trzeba było jej wygarnąć, jak należy! - darła się Prawa nad moim prawym uchem
Nie zwracałam na nie zbytniej uwagi, byłam przyzwyczajona do takich sytuacji. Zobaczyłam przed sobą jeszcze jedną waderę... o niebieskich pazurach.
Yuko? :)