Bolała mnie strasznie głowa, nie bardzo wiedziałam dlaczego. Słyszałam głos tego basiora, Louis`a. On... mi coś kazał... chyba? Jedno było pewne: Dostałam czymś w głowę. Dookoła wirowały czarno-białe plamy, wszędzie słyszałam jakieś głosy. Plamy skakały, biegały, kręciły się i wywijały piruety, a ja nie mogłam się w żaden sposób zorientować w terenie. Tego hałasu, zgiełku i plam, było za dużo i to mnie strasznie dezorientowało i wzbudzało agresję. Zawarczałam cicho i ruszyłam przed siebie na oślep, co brzmiało nieco ironicznie, ze względu na moją ślepotę. Kilka razy obiłam się o coś twardego i parę razy, o którąś z plam. W tym hałasie, wyłapywałam czyjś głos. Głos kogoś, kto mnie wołał i był Louis`em.
- Boomerang! - krzyknął lekko poirytowany - Chodź! Musimy iść do uzdrowiciela z twoją głową!
Z moją głową?, pomyślałam lekko przestraszona. A jest z nią aż tak źle?
Jednak się nie zatrzymałam, nie miałam takiego zamiaru. Poczułam chłód, zapewne wyszłam już z biblioteki i byłam na dworze. Zmierzałam wciąż przed siebie, pragnąc znaleźć się jak najdalej tego hałasu. Spowodował go najpewniej upadek regału z książkami. Nagle ktoś obrócił mnie w drugą stronę, to był Louis.
- Przestań uciekać! - zganił mnie - Idziemy do uzdrowicielki, natychmiast! To twoje rozcięcie, uwierz mi na słowo, nie wygląda dobrze.
- Cicho! - powiedziałam stanowczo
Teraz musiałam odpocząć, wyciszyć się i uspokoić. Usłyszałam świst powietrza, gdy Louis wziął wdech by coś powiedzieć. Wyczarowałam szmatkę, nie mogłam określić jakiego koloru, i magią zakneblowałam basiorowi usta. Szybko się oswobodził, ale nic nie mówił, a ja byłam mu za to bardzo wdzięczna. Stałam z zamkniętymi oczami, wdychałam głęboko powietrze i nasłuchiwałam odgłosów lasu. Gdy już się uspokoiłam, najzwyczajniej w świecie podeszłam do Louis`a:
- Chodźmy - powiedziałam
Oboje ruszyliśmy w kierunku pracowni uzdrowicielki.
- Dziękuję - odezwałam się - Za to, że wyciągnąłeś mnie z pod tamtego regału.
- Nie ma sprawy - odparł basior
Potem szliśmy dalej i mimo, że żadne z nas nie powiedziało zbyt wiele, rozumieliśmy się bez słów.