- Pokonany przez swojego syna, tak? - zaśmiałam się gorzko - Lepiej tego nie rozpowiadaj, bo skończysz jak on.
Obserwował mnie, będąc przygotowanym na każdy mój ruch.
- Skoro tak dużo o mnie wiesz, to dlaczego uwierzyłeś mi, kiedy zaczęłam kłamać? - nie przestawałam się uśmiechać, jednak nie był to radosny uśmiech.
Nie odpowiedział.
Czyli jednak się nie myliłam. Jest demonem i chciał się z nimi skontaktować.
- Szkoda, że mojego ojca znałeś lepiej niż ja. - rzuciłam chłodno, odwracając się.
- Jedynie o nim słyszałem.
- To wystarczy. - prychnęłam cicho - A teraz - mój głos rozniósł się po jaskini - mów, co zamierzasz zrobić z tymi wszystkimi demonami. Przecież bez powodu ich nie przyzwałeś, prawda?
- Nie zmieniaj tematu. - westchnął - Najpierw zdradź mi swoje imię.
- Lira.
- Prawdziwe imię. - syknął, najwyraźniej powoli tracąc cierpliwość.
Teatralnie przewróciłam oczami, przybliżając się do żółtookiego.
- Loedia. - mruknęłam, cofając się - Młoda alfa. Następczyni. Czarny mag, przyszłość watahy, władczyni chaosu. Mam wymieniać dalej?
- Tak na ciebie mówią? - zapytał dość kpiącym tonem, a ja parsknęłam pustym śmiechem.
- Mogliby. Zmyśliłam na poczekaniu. - przyznałam, opierając się o twardą ścianę jaskini - Ale wiem, że tak o mnie myślą.
Nie wiedziałam co myśli i nawet nie starałam się odgadnąć.
- No, panie demonie. To co, idziemy obić kilku Twoich braci?
Oracle? :D