- Ale musisz obiecać, że nie powiesz nikomu. - szepnęłam, błądząc wzrokiem po swoich łapach.
- Obiecuję. - odparł, przyglądając mi się wyraźnie zaciekawionym spojrzeniem.
Przekrzywiłam lekko łeb, wydymałam policzki i przeciągnęłam się.
- A więc tak... - zaczęłam, spoglądając na niego. Zdążyłam nawet wypracować pewną technikę. Patrzę mu między oczy, nie musząc tonąć w ich zieleni. - Nikt o tym nie wie.
- Dlaczego? To jakaś wielka tajemnica?
Uśmiechnęłam się.
- Nie. Po prostu nie chciałam, żeby ktoś o tym wiedział.
Uniósł brew.
- I nikt nie zauważył, że nagle coś się stało z twoją łapą?
- Oj, Harbinger - zaśmiałam się cicho - Jestem wilkiem snów. Wpłynęłam na nich, kiedy spali, lekko majstrując w ich wspomnieniach. Wszyscy myślą, że po prostu stopniowo pojawiało się, kiedy rosłam. Takie swego rodzaju znamię na łapie.
- Wpłynęłaś tak na wszystkich?
- Nie. Tylko na rodziców, siostry i braci. Kiedy inni zaczynają się tym interesować, po prostu usypiam ich iluzją i znów wpływam na sen.
- Ze mną tak nie zrobiłaś. - zauważył
- Racja.
- Ale jak to się stało?
Widziałam, że teraz był już naprawdę zaciekawiony. Ucieszyłam się, ale też lekko przestraszyłam. Może nie powinnam mu mówić?
- Ja... Hm. - przełknęłam ślinę, postanawiając mu to jednak wyjawić. Przecież nie jest to znowu nic strasznego. - Kiedyś, kiedy spałam, ktoś mnie odwiedził. W śnie.
- Kto?
Spojrzałam mu między oczy, uśmiechając się.
- Astrea.
Uniósł brew, spoglądając na mnie kpiąco.
- Tak, ona. - potwierdziłam - Jeśli nie chcesz, to nie wierz. Ale porozmawiałam z nią, dowiadując się paru rzeczy. Lubię tę boginię. W dzieciństwie zaczęłam nosić kwiatki do świątyni, ofiarując je jej. Nadal to robię.
- I co? Po prostu pomalowała twoją łapę na czarno?
- To znak, Duchu. - uśmiechnęłam się, nie chcąc zagłębiać się w temat - Wszystkim mówię, że to zwykłe znamię i nie wiem skąd się wzięło. A teraz zmieńmy temat. Jak poznałeś Leloo?
Harbinger? ^^