Przez dłuższy czas szłam wraz z Tym Wilkiem, Który Prowadził Mnie Do Alf i zaczęłam się zastanawiać czy kiedykolwiek tam dojdziemy. Przystanęłam na chwilę, by "zorientować się w terenie". Węszyłam przez chwilę, czując na sobie wzrok Tego Wilka.
- Po co to robisz? - usłyszałam głos Tego Wilka
- Co? - nie zrozumiałam o co mu chodzi
- Po co robisz te postoje. Przez to nasza droga do alf będzie trwała wieki! Nie mogłabyś się trochę sprężyć?
- Nie! Nie mogłabym! Bardzo mi przykro, ale musisz jakoś pogodzić się z tym faktem! - pytania o mój wzrok zawsze mnie drażniły
- Dobra, dobra! Nie chciałem nikogo urazić! - po jego głosie poznałam, że nie spodziewał się takiej reakcji
I dobrze mu tak!, pomyślałam a satysfakcją. Nikomu nie pozwolę się popędzać! Przestałam węszyć i ruszyłam w kierunku ciemno szarej plamy, którą był Ten Wilk. Po tym właśnie cieniu, poznałam, że wilk jest chudy i wysoki. A raczej nie tyle wysoki, co ma po prostu bardzo długie łapy. Niestety nie potrafiłam powiedzieć na temat jego wyglądu nic więcej.
- Dlaczego musisz co chwila węszyć? - znów zapytał Ten Wilk
- Nie mam zamiaru ci tego mówić - odparłam sztywno
- No powiedz! A poza tym patrz mi prosto w oczy jak do mnie mówisz. Aż tak trudno jest mnie zobaczyć?
- Wiesz, niektórym jest trudno! A ja się do takich zaliczam!
Popatrzył na mnie zdumiony. Powiedziałam mu za dużo.
- Co to znaczy? - spytał
- To co słyszysz!
- Czyli co? - dopytywał
- A to, że cię nie widzę! Zadowolony!?
Zamrugał oszołomiony, ale nic już nie powiedział. Nie pytał dalej. I dobrze. Nie miałam zamiaru już nic mu tłumaczyć, i tak wiedział za dużo o mojej przypadłości z oczami. Wreszcie, zauważyłam pewną zmianę w szarych plamach, jakim był mój sposób widzenia. Wywnioskowałam, że w końcu doszliśmy do tej całej "watahy". Wilk poprowadził mnie dalej i wprowadził do czegoś, co chyba było jaskinią. Wewnątrz stały jeszcze dwa wilki. Wyczułam je węchem, a ponad to, zobaczył dwie szare plamy. Jedna była nieco niższa od drugiej i Tego Wilka. Wadera. Druga była prawie tego samego wzrostu co Ten Wilk, ale masywniej zbudowana. Basior. Właśnie wchodziliśmy gdy Ten Wilk nagle się odezwał:
- Na imię mi Kaz.
Nic więcej nie powiedział, bo byliśmy już wewnątrz groty. Odetchnęłam głęboko. Wadera pachniała przyjemnie, kwiatami i lasem. Basior pachniał... tak jak Wadera. Dało się też wyczuć coś co trochę gryzło w nozdrza, ale nie znałam tego zapachu. Dało się stwierdzić, że Basior dużo czasu spędza z Waderą.
- Kaz? Kto to taki? - usłyszałam głos Wadery
- To jest... gość - orzekł Kaz
- A z jakiej to okazji nas odwiedziłaś? Jak Ci na imię? - spytała mnie Wadera - Ja jestem Taravia i jestem tutejszą alfą. A to jest mój mąż. Zero Black Fire.
- Mi na imię Boomerang - nie wiedziałam co dalej powiedzieć
- A... chciałbyś może dołączyć do naszej Watahy Smoczego Ostrza?
- Yyy... - zaskoczyła mnie nagła propozycja Taravii - Chyba tak.
- To wspaniale! - ucieszyła się Taravia
- A jaka rolę chciałabyś pełnić? - spytał basior nazwany Zero
- A jakie funkcje można pełnić? - spytałam
- Ja myślę, - wtrącił się Kaz - że filozof będzie odpowiedni.
- I co o tym sądzisz? - spytała Taravia
- Filozof? - zastanowiłam się - Mogę być i filozofem!
- Więc ustalone! - głos Taravi wskazywał na to, że jest uradowana
Potem, wszystko toczyło się jakbym w ogóle w tym nie uczestniczyła. Ja i Kaz wyszliśmy, pożegnał się ze mną i pogratulował dołączenia do watahy po czym odszedł. A ja wciąż tam stałam i nie mogłam uwierzyć. Mam swoją watahę. Mam swoją watahę. Mam swoją watahę. To było wspaniale, mieć tą świadomość. Wolno, nie śpiesząc się, poszłam do wyznaczonej mi przez alfy jaskini, przepełniona nadzieją na to, że teraz wszystko będzie dobrze.