21 listopada 2016

Od Ariene CD Beast

Powoli zaczęłam odzyskiwać siły. Przed oczami ukazał mi się jakiś rozmazany obraz. Po chwili udało mi się dostrzec Beasta i jakieś postacie. Było ich... raz, dwa, trzy... aż pięciu. Otaczały basiora tak, że nie miał gdzie uciekać. Jednego z nich powalił, ale pozostałe powaliły jego. Teraz rozpoznałam w nich demony. Musiałam coś szybko wymyślić, bo inaczej go zabiją! Próbowałam wstać, ale jeszcze nie miałam na to siły.
~ Och, myśl Ariene! Myśl! Jak szło to zaklęcie...
- Misa isikhathi. - wyszeptałam.
Wszystkie demony zatrzymały się jak zamrożone.
- Ususule. - zmów wszeptałam.
- Co im zrobiłaś? - spytał Beast.
- Wyczyściłam im pamięć. Już nie wiedzą co tu się stało, więc nikomu nie powiedzą. - powiedziałam drżącym głosem.
Otworzyłam pierwszy lepszy portal. Wilk wrzucił do niego demony, zamknęłam przejście i było po wszystkim. Wciąż leżałam pod kocem. Szczerze? Nigdzie nie chciało mi się iść. Rozejrzałam się po jaskini. Wyglądała jak moja. Nie, zaraz... była moja. Różowe i niebieskie poduszki, kryształowy żyrandol, sporo książek o magii, puchaty dywan w kształcie serca... tak, to musiała być moja jaskinia. Spojrzałam w kierunku Beasta i spytałam:
- Skąd wiedziałaś, że to moja jaskinia?
- Em... domyśliłem się.
Od razu domyśliłam się, że ściemnia, ale udałam że w to wierzę. Później zrobił mi kakao z bitą śmietaną, a gdy w pełni odzyskałam siły opuścił moją jaskinię. Postanowił, że dołączy do watahy. Poszłam na krótki spacer. Świerze powietrze jeszcze nikomu nie zaszkodziło. No właśnie, jeszcze. Przemieniłam się. Tym razem nikt nie mógł mi pomóc. Wzbiłam się w powietrze. Zabiłam Painę, niebieską, nie znaną mi waderę i Soturi. Po ostatnim morderstwie przemieniłam się z powrotem w siebie, jeśli można to tak nazwać. Siedziałam przy martwym ciele wadery. Usłyszałam kroki Beasta. Wyjaśniłam mu wszystko. Potem zaniósł mnie do domu, bo znów opadłam z sił. Tym razem obudziłam się szybciej, a przynajmniej tak mi się wydawało. Ujrzałam zaniepokojoną twarz basiora.
- Proszę, obiecaj mi że nikt się o tym nie dowie. - powiedziałam.
- Masz moje słowo. - uśmiechnął się.
- Eh... jestem niebezpieczna. Najlepiej będzie, jak z tym skończę. Teraz!
Mówiąc to, wyciągnęłam z szafki największy nóż jaki miałam. Już miałam poderżnąć sobie gardło, gdy Beast wyrwał mi go z łapy i wyrzucił.
- Zwariowałaś! - krzyknął.
- Ja... nie chcę cię skrzywdzić. - Mówiłam przez łzy. - Ile żyć mam jeszcze zakończyć?! Wystarczy jedno, a reszta będzie bezpieczna...
- Nie! Ja się nie zgadzam! - krzyczał.

Beast? Spokojnie, ona nie umrze. Za bardzo ją polubiłam :P

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template