29 listopada 2016

Od Dirty White

Nie wiem dlaczego, ale polubiłam tego basiora. Przynajmniej takie miałam uczucie. A utrwaliłam się w nim gdy zaatakował nas jakiś paskudny stwór bez uszu. Gdy miałam wyciągać z jego truchła strzałę (no bo one nie rosną na drzewie! No chyba że gdzieś jest jakieś strzałkowe...) nadbiegło ich jeszcze więcej. Więc nie czekając na zaproszenie, wzięliśmy łapy za pas i ruszyliśmy pędem przed siebie. Przez chwilę biegłam równo z nim, ale gdy uświadomiłam sobie, że nie mam zielonego pojęcia gdzie tak właściwie się udajemy, zaczęłam trzymać się lekko za nim. Delikatnie obróciłam łeb do tyłu. Bestie najwyraźniej podjęły za nami pościg, ale jakoś straciły impet i zostały ostro w tyle. Wtedy sobie uświadomiłam, że to na pewno jakieś nocne stwory.
- To co, u was codziennie są takie napady? - zapytałam z nutką ironii w głosie.
- Taaak. Popijamy sobie z nimi herbatkę o czwartej. - odpowiedział tak, jakby od dawna miał ułożoną w głowie odpowiedź. Teraz dopiero dokładniej przyjrzałam się wilkowi. Miał czerwone oczy i ostre zęby.
- Więc... Jak masz na imię? - zapytałam.
- Kaz. - odparł krótko. Po chwili ciszy dotarliśmy do jakiejś jaskini. - Tu mieszka Alfa, Taravia. Wchodź, ja zaczekam na zewnątrz. - Jakoś niezbytnio odpowiadało mi takie spotkanie w cztery oczy z przywódczynią watahy. Trochę obawiałam się, że palnę jakieś głupstwo albo coś.
- A emm... Nie powinieneś pójść jako członek i zgłosić istnienie tego-czegoś-obrzydliwego? - zapytałam z lekkim uśmieszkiem tryumfu na pysku. 

Kaz?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template