27 listopada 2016

Od Silence'a

Kolejny raz śnił mi się sen o spadaniu i chociaż jestem posiadaczem żywiołu snu, nie mogłem nad tym zapanować. Popatrzyłem na bluszcz, który zarastał jaskinię, wybraną przeze mnie dzień temu. Jako nowy członek watahy w ogóle nie orientowałem się w terenach. Popatrzyłem na wyjście z jaskini, zaburczało mi w brzuchu, więc postanowiłem udać się na polowanie. W watasze polowania były organizowane, wyznaczono do nich poszczególne wilki, lecz ja wolałem zjeść to, na co mam ochotę, a nie to, co mi zaproponują. Wyszedłem powolnym, lecz stanowczym krokiem z jaskini. Do moich nozdrzy dotarła woń jelenia, który był gdzieś w pobliżu. Podążałem za tropem, jak się okazało jeleń nie był sam. Stado jeleniowatych nie było świadome mojej obecności. Zaczaiłem się w krzakach, ustaliłem ofiarę, czyli starego oraz za pewne nikomu nie potrzebnego jelenia. To przykre, ale tak to już jest, gdy przestajemy dawać korzyści innym, czyli się starzejemy, automatycznie tracimy na wartości i stajemy się nie potrzebni. Bardzo szybko wyskoczyłem z krzaków, wbiłem kły w szyję ofiary, zacisnąłem mocno zęby i pognałem jak najdalej od stada. Gdy zacząłem jeść, poczułem na sobie czyiś wzrok, postanowiłem to zignorować. Nie mogłem wypatrzeć szczegółu odmieniającego się wśród drzew oraz krzewów. Moje źrenice dawały mi możliwość idealnego widzenia w nocy, w dzień zaś rozmazywały mi obraz i kompletnie mieszały kolory. Zapowiadało się na to, że podzielę się z kimś posiłkiem bądź stoczę z nim/nią walkę, ponieważ wzrok obserwatora spoczywał na mnie dalej. 
- Kim jesteś? - Spytałem rozglądając się wokoło, co zmieszało mi kontury roślinności.

Ktokolwiek?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template