28 listopada 2016

Od Uro

Byłem wściekły! Jak ona mogła zamknąć mnie w tej bańce, to oburzające. Tutaj nie mogłem nawet do końca rozłożyć skrzydeł, to tak jakby nagle zakazać wam oddychać, choć byście nie umarli... Brak możliwości latania można było porównać z takim uczuciem. Westchnąłem ciężko i oparłem głowę o ścianę mojego "więzienia", byłem sfrustrowany. Co by powiedzieli moi rodzice, gdyby się dowiedzieli, że ich własny syn został pokonany przez jakiegoś wilka... Nie! Nie zawiodę ich, pokażę, że jestem prawdziwym skalnym ptakiem! Zacząłem walić skrzydłami, łapami, głową i ogonem gdzie popadnie. Bańka zaczęła się rozdymać w miejscach, gdzie ją uderzyłem, wadera patrzyła na mnie z lekkim przerażeniem. Jeleń, którego miałem zjeść (na 100% był zatruty) walał się pośród tej szamotaniny. Wadera wstała szybko, zaczęła coś do mnie krzyczeć... ale ja nie słuchałem, zresztą i tak nic a nic z tego nie rozumiałem. W końcu wilczyca machnęła zdecydowanie łapą i wtedy bańka stała się większa, a przede wszystkim już się nie rozdymała kiedy w nią uderzałem. Jeszcze parę razy walnąłem z całej siły w ścianę bańki, skończyło się na tym, że boleśnie obiłem sobie bark. Wadera znów zaczęła coś do mnie mówić, brzmiało to jak: "towkońcujeszczynie", tak dla jasności, nic nie zrozumiałem. Niby jak miałem rozumieć? Byłem ptakiem skalnym, co ona sobie wyobrażała!? Czy normalne wilki gadają do ptaków? Nie miałem pojęcia, to była pierwszy widziany z bliska wilk w moim życiu. Głód poważnie mi doskwierał, coraz to poważniej zastanawiałem się czy nie zjeść połówki jelenia, którą dała mi wadera. Ona sama, już prawie zjadła swoją porcję, to na pewno trucizna... ale byłem taki głodny! Nachyliłem się ostrożnie nad jeleniem i szturchnąłem go dziobem, nic się nie wydarzyło. Wadera patrzyła na mnie z lekkim wyczekiwaniem, popatrzyłem jej w oczy i... niespodziewanie rzuciłem się na jedzenie! Szarpnąłem bok jelenia dziobem, odrywając spory kawałek mięsa a potem połknąłem go w całości. Wadera patrzyła na mnie zdumiona, ona jadła, gryząc każdy kawałek i przeżuwając. Ja, jak to ptak, połykałem w całości. Nagle wadera ponownie machnęła łapą, a bańka znikła. Wilczyca odezwała się, brzmiało to jak: "Chodźidziemydoalfy".

Kianixie? :D

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template