Odpowiedziałem z przekąsem. In uśmiechnęła się z pogardą.
- Wszystko może boleć.
- Zmieniając temat... Nie masz czasem za dużo wolnego czasu?
- Może...? A co?
- Zastanawiam się, czy nie mogłabyś czasami zająć się Gavinem.
- Jasne, czemu nie, szczerze to świetny dzieciak. Chociaż powiem, ze z dnia na dzień zmienia mu się charakter.
- Wiem. Organizuję mu czas. Rano jest ze mną, potem polujemy, idzie do Boom, potem trening, ale ile można. To tylko dziecko, nie ma tu żadnego rówieśnika. Może ty byś mu pokazała co nieco?
- W sensie? Uważasz, że jestem dzieckiem?
- Nie powiedziałem tego, ale widzę, że jesteś beztroska i trochę czasu z tobą dobrze mu zrobi, jest zbyt ambitny. To jak?
Spojrzałem jej w oczy. Od razu odwróciła wzrok. Patrzyła wszędzie, tylko nie w oczy.
- Jestem chętna. Skoro jest taki ambitny, to pomoże mi w paru sprawach.
Odpowiedziała z uśmiechem i odeszła.
- To przyprowadzę go jutro po południu.
- Ok, będę czekała.
Odszedłem, zamiatając ogonem. Słońce zachodziło za horyzont. Zerwałem się do biegu. Po paru metrach wskoczyłem do lodowatej wody. Zaczął wiać wiatr. Jutro będzie nowy dzień.
Ingreed? Boisz się zielonych oczu? xD