19 listopada 2016

Od Taravii cd. Asacrifice

 Jedna z łez kapnęła na stwardniałą ziemię, bezgłośnie znikając. 
   Za nią poleciała druga. 
     A za nią kolejna. 

Oddychałam płytko, nie dowierzając. Wtulałam się w futro mojego dorosłego syna, nie wiedząc co robić.
Czułam się, jakby ktoś wyrwał mi serce, zdeptał i rozerwał na drobne kawałki. Jakby moja dusza, niczym pechowe lustro, roztrzaskała się na maleńkie kryształki.
- Jak to... - wybełkotałam, cofając się - Asacrifice... Żartujesz, prawda?
Wciąż miałam nadzieję, że to tylko przeklęty żart, nieudana kpina.
Jednak on pokręcił łbem, zwieszając łeb. Zamknęłam oczy, biorąc głęboki wdech.
Zero, idioto, dlaczego mi to zrobiłeś?, zapytałam niemo, wznosząc wzrok do góry. Najpierw Serafina i Cheroke, teraz Ty. Dlaczego?
Tak bardzo chciałam, żeby mój syn zaczął tłumaczyć, że Zero żyje, że nie muszę się martwić. Ale on nic nie mówił.
- Chciałam z nim porozmawiać. - szepnęłam w stronę młodego basiora - Pójść do niego i nawrzeszczeć, że za mało spędza z wami czasu, że ciągle gdzieś znika.
Wciąż uparcie milczał, a ja nie wiedziałam, co czuje, o czym myśli. Był do niego taki podobny, a zarazem taki różny.
- Miałam mu też przekazać pewną wiadomość, do której przymierzałam się przez ostatnie kilka dni. Ale nie zdążyłam - pociągnęłam nosem, uśmiechając się smutno
Zapewne ta scena wyglądała żałośnie, ale nie mogłam przestać. Musiałam to powiedzieć, może Zero mnie usłyszy?
- Jaka to wiadomość? - zapytał As smutno.
Nie wiedziałam czy jest tym przejęty, czy po prostu udaje. Uświadomiłam sobie, jak mało o nim wiem. Był jedną wielką zagadką.
- Jestem w ciąży. - zaśmiałam się gorzko.

Asacrifice?
Niespodziewanka!

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template