- Jesteś głodny? - spytałam.
On nic na to nie odpowiedział, tylko dalej próbował się wydostać. Stworzyłam nie wielki miecz i zabiłam jelenia, który krył się za krzakiem. Przedzieliłam go na pół. Lepszą cześć powoli podniosłam i podałam ostrożnie ptako-wilkowi. Nieśmiało uśmiechnęłam się w jego kierunku. Spojrzał się dziwnie na mnie. Potem na jedzenie. Patrzył tak i patrzył. Może myślał, że jest zatrute? Wzięłam drugą część i sama zaczęłam jeść. Jak by nie patrzeć, powoli zbliżał się wieczór, czyli pora mojej kolacji. Zerkałam co jakiś czas na wilka w magicznej bańce. Nie tknął jeszcze jedzenia. Szkoda, dobrze widziałam głód w jego oczach. Dlaczego więc nie jadł? Na pewno mi nie ufa... Ale co taka niewielka wadera jak ja, mogłaby mu zrobić? Miał duże, potężne skrzydła i o wiele ostrzejsze kły ode mnie. Gdy skończyłam jeść, obserwowałam uważnie zachowanie basiora. Próbowałam go zrozumieć, ale nie potrafiłam.
Uro? Jesz, czy nie?