3 listopada 2016

Od Avalanche

Wstałam równo ze wschodem słońca. Złote promienie przedzierały się przez puste, szare gałęzie, i oświetlały leśną ścieżkę. Od jakiegoś czasu mam zamiar ruszyć przed siebie, znaleźć jakieś stado, ale najzwyczajniej mi się nie chce. Jedynie Maya umiała mnie do czegoś zmusić...Szara puma wyjrzała zza drzewa niosąc w moją stronę wielkiego jelenia. Oblizałam się ze smakiem po czym wyczołgałam się z ciasnej norki.
- Dzień dobry. - Uśmiechnęła się Maya i rzuciła mi pod nos oderwaną nogę. - Masz.
Spojrzałam na nią z ukosa, i skrzywiłam się.
- Em...Nie jestem głodna. - Rzuciłam zimno i ruszyłam przed siebie. Miałam zamiar iść na spacer, sama. Na moje szczęście Maya nie poszła za mną. Musiałabym zmienić swoje plany, a tego nie chciałam. Ruszyłam wolnym krokiem w stronę jakichś ruin, które miałam zwiedzić już wczoraj, jednak wszystko pokrzyżowała mi moja towarzyszka. Wreszcie mam chwilę dla siebie, nikt mi nie zawraca głowy. Stanęłam na wysokiej skale, z której doskonale widać ogromne zamczysko, i kilka pomniejszych domów. Nagle, usłyszałam dosyć głośny szelest w krzakach tuż za mną. Byłam pewna, że to Maya, więc postanowiłam nie reagować. Jedyne co zrobiłam, to ugięłam nogi, aby przygotować się na jej skok.
- Maya, wychodź. - Mruknęłam. Lecz była cisza. Wystraszyło mnie to trochę, zazwyczaj wyskakiwała na mnie, ale teraz, jakoś nie było jej słychać. Po chwili poczułam mocny nacisk na plecy, a po chwili już leżałam na ziemi. Przetarłam oczy aby upewnić się że to Maya, lecz tym razem, w cale nie była to duża szara puma. Duży, muskularny wilk przygwoździł mnie do ziemi, i wlepił we mnie swoje białe oczy. Uniósł ogon ku górze oznajmiając mi, że to jego terytorium, i jestem tu intruzem, nie proszonym gościem.
- Szpiegujesz Watahę Smoczego Ostrza, i zostałaś na tym przyłapana. Wiesz jaka jest za to kara? - Warknął wbijając mi pazury w klatkę piersiową.
- Oszczędź sobie facet, nie jestem żadnym szpiegiem, odwal się, i nie wbijaj mi tego brudnego czegoś w ciało, uwierz że boli. - Położyłam po sobie uszy i jakimś cudem mu się wyrwałam. Przeskoczyłam za basiorem, i zauważyłam, że otoczyły mnie również inne wilki. Domyśliłam się, że wtargnęłam na tereny watahy.
- Nie jestem szpiegiem, powtarzam. - Warknęłam.
Miałam tylko nadzieję, że nie wezmą mnie za wroga i nie zabiją. Nagle, z tłumu wyłonił się jeden wilk, który jak gdyby nigdy nic oświadczył, że jestem jego daleką rodziną, i byłoby mu miło gdyby alfy mnie przyjęły. Skrzywiłam się i podniosłam jedną brew w górę, jednak uświadomiłam sobie, że wilk próbuje mi pomóc. Zmierzyłam go przeszywającym spojrzeniem aby mu przekazać, że dałabym sobie radę sama. Basior który mnie zaatakował chciał już rzucić kpijnym tekścikiem, ale nagle wtrąciła się kremowa wadera.
- Oczywiście, możesz dołączyć. Ale zanim zostaniesz oficjalną członkinią, musisz podpisać kilka rzeczy i obejrzeć zasady. - Mruknęła. Przewróciłam oczami, i ani się obejrzałam, zostałam na skale sama. Cały tłum sobie poszedł, alfa tylko wyjaśniła mi drogę do ich jaskini w razie czego. Chwilę później spojrzałam na wilka który pomógł mi wydostać się z niezręcznej sytuacji.
- Dzięki. - Mruknęłam i zaczęłam iść.
- Ale zaczekaj? Już idziesz? Nie dołączysz? - Dopytywał się.
- Ja? Em..Znaczy...Dołączę, ale na razie muszę się zastanowić. - Rzuciłam oschle.

                                                                   Jakiś basior ? 

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template