- Co to jest?!... - usłyszałam czyjś krzyk, to był Silence
- Mam swój toster! - odkrzyknęłam
"Mam swój toster!"?
- Em... Cokolwiek robisz, przestań! - Silence pociągnął mnie za sobą przez las
Po chwili oboje uciekaliśmy ile sił w łapach przed lwo-dinozaurem, który bynajmniej się nie poddawał, wciąż za nami biegł. W końcu udało nam się go zgubić, kiedy przeskoczyliśmy nad głęboką rozpadliną, bestia na moment się zatrzymała, ale było wiadomo, że długo go to tam nie zatrzyma. Pomyślałam o tosterze, który został gdzieś tam, daleko... Później po niego wrócę. Dobiegliśmy do centrum watahy, a potem dotarliśmy do jaskini alfy.
- Taravio! - zawołał Silence - Widzieliśmy potwora i...
- Wiem - ucięła Taravia
Potem wszystko nam opowiedziała, nie mogłam w to uwierzyć. Jakieś potwory, wojna, oddziały... Byłam sparaliżowana strachem!
Silence? Zakończysz to? :)