25 listopada 2016

Od Hannibala - " Powrót szatana " .

Nie wiem jak inni, ale od czasu "zniknięcia" Zero Blackfire, w watasze nie ma takiego...Takiej dyscypliny...Kiedyś, wszyscy trzymali siebie i swoje umiejętności na wodzy, nie chcieli mieć do czynienia z Zero..Właśnie ja, ja taki byłem. Bałem się go, był potężniejszy i miał lepsze kontakty w zaświatach ode mnie...Przez jakiś czas rozważałem to czy nie "ożywić" go, no ale nie mam jak to zrobić, jestem bezsilny w tej kwestii. Nie jestem w stanie przemieszczać się między światem żywych i zmarłych. Ale może gdybym jakoś uświadomił dla Zero, że chcę mu pomóc wrócić, zgodziłby się, i pomógłby mi...Nie. Jednak ta myśl na szczęście opuściła mój umysł. Nie chcę znów pchać się tam, do Hadesu, Lucyfer przecież zniszczyłby mnie gdybym dał dla Zero uciec. Ucieczka Blackfire, była by końcem Hadesa. Ponownie. Może jednak to zrobię? Niech Hades ma za swoje...Zabił mi rodziców, zabrał mi wszystko...Trzeba zrobić z nim koniec. Właśnie szedłem jakąś ścieżką, przez moje rozmyślenia w cale nie wiedziałem gdzie się znajduję...Rozejrzałem się. Na lewo zobaczyłem ukryty pomiędzy drzewami pomnik Ifryta. Właśnie, to jest myśl! Podszedłem powoli do kamiennego pomnika, i ukłoniłem się. O wielki Ifrycie, pomóż mi proszę dostać się do zaświatów... Szepnąłem. Jednak nic z tego. Wiedziałem, że mnie nie posłucha. Ma ważniejsze sprawy. Może kiedy indziej...Wróciłem do watahy, i od razu poszedłem do sklepu.
- Macie może eliksir życia? - Zapytałem stawiając na ladę wszystkie swoje oszczędności. Akurat, starczy mi na jedną fiolkę, którą mam nadzieję posiadają w swoich zapasach. Wadera skrzywiła się, i przybrała zdziwioną minę.
- Mamy, dwie ostatnie fiolki, ale poczekaj młodzieńcze, po co ci eliksir życia? - Zapytała podnosząc jedną brew w górę. Przewróciłem oczami.
- Chcę eliksir życia. - Warknąłem. - Nie powinno cię obchodzić w jakim celu go użyję.
Wadera niechętnie wyciągnęła zza lady małą fiolkę z zielonym płynem. Uśmiechnąłem się, i od razu poczułem się lepiej. O, wielki Ifrycie, obyś teraz miał dla mnie czas...Znów wróciłem w tamto miejsce. Uklęknąłem przed pomnikiem, i czekałem na jego odpowiedź. Wreszcie poczułem na sobie jakieś spojrzenie. Coś położyło mi łapę na ramieniu, ale ja nie ważyłem się otworzyć oczu, w tedy, czar by prysł.
- Oj Hannibalu, cóż tym razem ci potrzeba? Coś czuję, że masz zamiar zabrać fiolkę eliksiru życia do piekieł...Po co ci to? Myślisz że Zero Blackfire nie powinien tam zostać? Hm? - Odezwał się grubym głosem.
- Ifrycie, dobrze wiesz, że Hades nie powinien rządzić piekłem. Zero jest prawowitym władcą, a Hades go poniżył i zabił...- Odezwałem się, chodź trochę niepewnie, już po jakimś czasie przyzwyczaiłem się, i nie jąkałem się.
- Mylisz się Hannibalu. Hades nie zabił Zero. Hades nie podniósł by na niego ręki. - Oburzył się Ifryt. Czułem w jego głosie, że wie co mówi. Przestraszyłem się. W takim razie co zabiło alfę?
- Przyszedłem tylko prosić cię o pomoc, chyba nie oczekuję zbyt wiele co?
- Och nie, skądże, tylko chciałem ci powiedzieć, że eliksir życia może nie zadziałać tam..Po drugiej stronie...No ale cóż, skoro chcesz....
I w tym momencie Ifryt przeniósł mnie tam, do piekieł. Znów byłem w tym miejscu. Musiało mnie przemienić, to chyba jasne że w piekłach nie mogę być w swojej wilczej postaci. Niczym mgła sunąłem po zimnych, czarnych kaflach, i przesuwałem się pomiędzy kolumnami. Obserwowałem otoczenie, nigdy nie wiadomo czego się można tu spodziewać. Dotarłem do wielkiej sali. Na końcu, siedział Hades, na swoim tronie, uśmiechnięty. Mówił coś do demonów, byłem pewien, że wyczują, że nie jestem czystej krwi. Musiałem się ulotnić. Zniknąłem z pola widzenia innych duchów, i wszedłem do komnaty byłych władców. Były tam same szkatułki, a w nich dusze zmarłych przywódców piekieł. Oczywiście, Lucyfer zawsze jest i będzie panem piekieł, w końcu to sam szatan, a Hades, to tylko jego zastępca. Mogę się założyć, że Lucyfer nawet nie ma pojęcia, że Hades przetrzymuje tu jego syna. Syna? No właśnie, zaraz do tego dojdziemy. Kiedyś, dawno temu, gdy Lucyfer pod formą wilka zakochał się w wilczycy...No..Z tego zrodziło się potomstwo. Kiedy demony odkryły co Lucyfer robi na ziemi, ożywiły Hadesa, jednego z demonów, i błagały, aby im przewodził. Właśnie Hades zabił rodzinę Zero, braci, siostry...Ale Lucyfera nie. Zdążył uciec, i z latami przybierał na sile. Nie miał pojęcia co z jego synem , ale gdy Zero dorósł i Lucyfer uczynił go swoim zastępcą, Hades z zazdrości postanowił zaatakować Zero i Lucyfera, ale nie udało im się, i został zamknięty w szkatułce. Teraz, Zero przesiaduje w swojej szkatułce. Muszę go uwolnić. Powoli wślizgnąłem się do środka, i chwyciłem za szkatułkę z duszą Zero. Udało się! Zero ożyje! Będzie mi dziękował później...

Jakoś udało mi się wrócić na ziemię, ledwo, ale jakoś...No. Stanąłem przed pomnikiem Ifryta i otworzyłem szkatułkę. Czarna jak smoła maź wypłynęła z pojemnika, i uformowała się. Chwilę później, stanął przede mną Zero. Jednak w postaci demona, miał mało czasu.
- Zero, wypij to. - Podałem mu eliksir życia. Czarna postać chwyciła energicznie za fiolkę, i całą ją połknęła. Po kilku chwilach, Zero zaczął zmieniać kolor, zobaczyłem, że znów wraca do swojej postaci. Byłem pod wrażeniem. Basior przekręcił kilka razy głową na rozruszanie, i rozejrzał się. Wyprostował łapy.
- Oh, jak dobrze jest znów stąpać po ziemi. Przynajmniej nie muszę się cisnąć w tej szkatułce. - Mruknął.
Chciałem wykrzyczeć wszystkim że Zero żyje, no ale postanowiłem trzymać to w tajemnicy.
- Nie dziękuj. - Odezwałem się. Samiec uśmiechnął się mimowolnie.
- Asacrifice kiedyś mi zapłaci za swój czyn. Na razie, będę dla niego niewidzialny, uwierz, mam takie zaklęcie. Kiedyś mu się ujawnię, i udowodnię, kto jest silniejszy..Na razie, dziękuję ci, ale muszę iść do swojej ukochanej. - Powiedział i rozpłynął się w powietrzu.


Hannibal kupuje eliksir życia, czyli z jego konta odejmuje się 5 000L (Zostaje mu tylko 900L) . A Zero Blackfire wraca do żywych!!! (Wiem, jego śmierć nie miała sensu, ale to dopiero była druga (z trzech) części długiego, męczącego planu B)   ) . 

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template