- Cześć, Paina! - przywitała się
- Cześć! - odparłem - Zobacz, złapałem sarnę! Tak jak prosiłaś.
Laos wyglądała na uradowaną. Po chwili oboje zajadaliśmy się sarną. Wadera co chwila wydawała z siebie pomruki zadowolenia, wychwalając smak sarny. Gdy pierwszy raz ugryzła jej mięso, powiedziała, że jest twardsze od rybiego, ale jej smakuje. Po skończonym posiłku, zaczęliśmy rozmawiać. Gadaliśmy o najróżniejszych rzeczach, o rasach wilków, o stanowiskach, o wilkach, pogodzie, naszej przeszłości i o tym, że sarnie mięso jest dobre. Zastrzygłem uszami, miałem bardzo dobry słuch ale Laos również usłyszała to sapanie. Nagle z zarośli wyszła Boomerang! Nie przywitała się, tylko zaczęła węszyć w powietrzu, coraz bliżej i bliżej nas. W końcu podeszła do Laos i zaczęła ją obwąchiwać.
- Coście za jedni? - burknęła
- Eee... - zaciąłem się - Ja jestem Paina, a to Laos...
- A myślisz, że mnie to obchodzi? Nie o to się pytam! - wydarła się Boomerang
- Jesteśmy z watahy i urządziliśmy sobie kolację - rzekła ze spokojem Laos
- A zostawiliście coś dla mnie? - zapytała wprost
To była dość niezręczna sytuacja. Nic dla niej nie zostawiliśmy, ale pytać oto to chyba lekka przesada!
- No pewnie! - powiedziała Boomerang dramatycznym głosem - Wy tu się opychacie, a ja dzisiaj bez jedzenia chodzę! Ach, ta dzisiejsza młodzież! Zero szacunku do starszych!
- Ale... - w moim mózgu jakby coś kliknęło - To my jesteśmy od ciebie starsi!
- Och, już się nie czepiaj szczegółów! - żachnęła się
Potem usiadła pomiędzy nami.
- A mam poprowadzić wam wykład z filozofii?
- Nie, bardzo dziękujemy! - Laos uratowała sytuację
- No, skoro tak, to będę się już zbierać! Jutro mam pierwszą lekcję ze szczeniętami, muszę się pouczyć - Boomernag wstała, jęcząc - Ale pamiętajcie, cały czas macie myśleć! Myśleć i rozmyślać!
A potem odeszła, chwiejnym krokiem, mrucząc coś do siebie.
Laos? :D