Starałam się zagłuszyć głosy, skupić się na polowaniu ale... Potknęłam się o własne łapy i upadłam! Potoczyłam się po ziemi i przekoziołkowałam spory kawałek drogi, dopóki nie przygrzmociłam w skałę. No, miłe to to nie było. Podniosłam się i zachwiałam, kręciło mi się w głowie. Chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę lasu, żeby trochę tam odpocząć. Nasuwała mi się pewna myśl... NIE! Nie możesz cofać się w czasie!... Ale tylko o parę minut, to nic wielkiego a można by sprawić, że zamiast bólu głowy, miałabyś teraz pysznego jelenia... Pamiętasz, że nawet najdrobniejsze zmiany... Tak! Wiem to! Powlokłam się dalej, nie mogłam cofać się w czasie, mogłabym znowu kogoś zabić. Chociaż, zaczęłam się zastanawiać, czy jeśli ktoś nigdy się nie narodził to czy zalicza się to do morderstwa? Nie mogłam zdecydować. Oparłam się wyczerpana o drzewo, nie wiedziałam co robić dalej... Nagle usłyszałam cichy, ledwo słyszalny szelest. Zesztywniałam cała. Gdyby tak cofnąć się w czasie... Ale było już za późno. Z krzaków wysunął się niczym cień, nie wydając przy tym żadnego odgłosy, jakiś wilk.
La Blue Fire?