- Naprawdę cię to nie ciekawi?
- Nie - odpowiedziała stanowczo wadera
Zastanowiłem się, co innego możemy robić. A może...
- Chciałbyś zapolować? - spytałem
- No... dobra - odpowiedziała Avalanche, choć w jej głosie dało się usłyszeć niepewność
- Mówisz i masz! - zawołałem i dziarsko ruszyłem przed siebie
Poprowadziłem Avalanche przez las:
- A co wolisz? Zwierzę kopytne czy nie-kopytne? - zagadnąłem
- Emm... kopytne! - powiedziała
Szliśmy przez jakiś czas w milczeniu a ja nie mogłem oprzeć się pokusie by go nie przerwać...
- Moje kamienie... nie są nudne... - mruknąłem pod nosem
Avalanche westchnęła i przewróciła oczami:
- Jak dla kogo!
- Ale są dużo warte! - powiedziałem
- Wcale nie! - żachnęła się Avalanche
Nie odpowiedziałem. Nie miałem zamiaru się z nią sprzeczać, bo to chyba nie zachęciłoby jej by dołączyła do watahy. Z Boomerang mi się udało, więc czemu Avalanche miałaby nie dołączyć? Poszliśmy dalej, aż znaleźliśmy się na pięknej polanie. Było tam mnóstwo "zwierzyny kopytnej". Wszystkie rodzaje: sarny, kozły, jelenie, łanie...
- Ten będzie dobry - zadecydowała Avalanche
Podkradliśmy się cicho do ofiary. Avalanche zaatakowała pierwsza, ja przytrzymałem łanię a wadera ją dobiła. Wspólnie usiedliśmy w cieniu wielkiego drzewa i zajadaliśmy się łanią. Postanowiłem zapytać się jej, o coś co nie dawało mi spokoju:
- No to jak, dołączysz do watahy?
Avalanche? :)