W końcu mam wolny dzień. Przyjrzałem się swojemu odbiciu w wodzie. No cóż... na pierwszy rzut oka wyglądałem... strasznie? Pomarańczowa blizna, okropne, zielone oczy, które przyciągają wszelką uwagę. Właściwie całkowicie moje spojrzenie wyglądało zabójczo. Jak Gavin ze mną wytrzymuje? Coraz intensywniej się przypatrując, ujrzałem wilka pełnego chłodu, nienawiści i cierpienia? Koniec rozczulania się nad sobą. Dziś skończyłem 10 lat. Leloo o tym wie. Nawet dał mi dziś mały prezent. Był bardzo skupiony, grzeczny i co najważniejsze ani razu we mnie nie trafił! Jedyne co mnie denerwuje to uszy, a dokładniej kolczyki. To jest czas, aby się ich pozbyć. Możliwe, że wyglądało to dość dziwnie, ale zaczepiłem kłem o koło doczepione do ucha i szarpnąłem z całej siły. Po chwili na zębie miałem srebrne koło, a z ucha sączyła się krew, jeszcze 3... To nie było zbyt łatwe. Mimo to udało mi się. Byłem cały we krwi, a moje uszy były całkiem postrzępione.
***
Słońce całkiem zaszło za horyzont, kiedy pojawił się Leloo. Dobrze, że było ciemno, bo by się przestraszył. Od razu zaczął zadawać pytania, No cóż, nie dziwię się, w końcu wszystko pachniało krwią.
- Byłeś na polowaniu?
- Nie.
- Łowiłeś ryby?
- Nie.
- Co tak pachnie krwią?
- Ja.
- Dlaczego?
- Gavin. Co ci mówiłem o zabieraniu głosu?
- No dobrze już... Mam dla ciebie prezent.
- Prezent?
Uniosłem brew całkowicie zaskoczony.
- Znalazłem je w lesie z Ingreed, też takie dla ciebie ma, ale dziś już nie mogła przyjść.
- Aha, miło mi, że o mnie pamiętałeś. Chodźmy spać.
Leloo zwinął się w kłębek, padłem obok niego, a na jego ciele położyłem głowę.
Ingreed? Masz wielkie pole do popisu. xD Nie zmarnuj tego tak jak ja.