21 listopada 2016

Od Deli

Powlokłam się za waderami, Yuko i Groźbą. Chyba prowadziły mnie do jakiś alf, czy coś w tym rodzaju... nie słuchałam ich zbyt uważnie. Rozmawiały między sobą ale tej wymiany zdań również nie słuchałam. Niespodziewanie w mojej głowie coś zaskoczyło i poczułam, że absolutnie nie zgadzam się na to, żeby zabierać mnie od alf! Natychmiast rzuciłam się w kierunku lasu. Nie pójdę do alf! Tak łatwo mnie nie wezmą!, obudziła się we mnie wola walki. Biegłam ile sił w łapach a wadery za mną. Krzyczały coś do siebie, a może do mnie? I tak nic nie słyszałam a nawet nie próbowałam usłyszeć. Dostałam jakiegoś dziwnego "POWERA" i krew huczała mi w uszach. No tak, pomyślałam z zażenowaniem, to był własnie drugi rodzaj tej "skrajni". Nie byłam szybka, więc Yuko i Groźba zaczynały mnie już doganiać. Złapały mnie i przygwoździł do ziemi, szamotałam się okropnie i warczałam. Na nic się jednak zdał mój opór, Yuko wsadziła mnie sobie na grzbiet a Groźba pilnowała bym nigdzie nie uciekła. Zabrały mnie gdzieś, sama nie wiedziałam gdzie, bo jedyne co mogłam robić to warczeć, wiercić się i patrzeć w niebo. W końcu usłyszałam jakieś głosy, pewnie innych wilków... w tym momencie mój zapał i emocje oklapły. Stało mi się obojętne co zrobią ze mną alfy. Patrzyłam w niebo i odnajdywałam ciekawe kształty chmur. Zajęcie godne wilka, nie ma co.

Yuko? Nie mam weny! :(

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template