30 listopada 2016

Od Loedii cd. Asacrifice

Zamrugałam kilkakrotnie, podnosząc się. 
- Dziwię się, że jeszcze się nie śmiejesz. - mruknęłam, opierając się o ścianę - A nie, zapomniałam, że nigdy się nie śmiejesz. 
- Błyskotliwe. - zauważył, a ja posłałam mu chłodne, acz wdzięczne spojrzenie.
- Dzięki. - wybełkotałam cicho, zamykając oczy i odchylając łeb - Miałam chwilę słabości. 
Milczał, również opierając się o ścianę. 
- I co, martwiłeś się? - zapytałam z przekąsem, wiedząc, że i tak by mi o tym nie powiedział. 
Zero odzewu.
- Jesteś dziś wyjątkowo rozmowny. - prychnęłam.
Wciąż cisza.
- Oj, zamknij się wreszcie, bo pomyślę, że coś ci dolega. 
Uniósł brew, a ja spojrzałam na niego zmęczonym wzrokiem. 
- Weź coś powiedz, bo pomyślę, że ogłuchłam. 
- Loedio... - zaczął - Przymknij się. Nie chcę żałować, że ci pomogłem. 
- Dlaczego mówiłeś, że chcesz mnie mieć na oku, żebym nie została z demonem?
Westchnął, odwracając wzrok.
- Wiesz, jesteś moją starszą siostrzyczką. Młodą alfą.
- Doskonale wiem, że najchętniej chciałbyś mnie zabić. 
Znów nie odpowiedział. Nie wiedziałam do końca, czy to potwierdzenie czy zaprzeczenie, więc jedynie zaśmiałam się gorzko. 
- Właśnie. - wstałam i otrzepałam futro, tak profilaktycznie. Dopiero teraz zauważyłam bandaż na połowie długości łapy.
- Boli cię? - zapytał, widząc, jak się jej przyglądam. 
- Och, przestań, bo jeszcze pomyślę, że jesteś szczery. 

Asacrifice? Wiem, wiem, całość przegadana, ale jakoś nie mogłam się powstrzymać od ich przekomarzanek xD

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template