Wadera skrzywiła się na wieść, że jestem synem alfy. Może nie powinienem mówić tak publicznie, nie cierpię być wywyższany, wolałbym być nikim. Uśmiechnąłem się lekko do samicy, lecz dopiero po chwili zorientowałem się, że to jest tak, jakbym uśmiechał się do pustki. Z tego co zdążyłem wywnioskować Boomerang jest ślepa, a ja...Nie wiem jak się z takimi obchodzić. Położyłem po sobie uszy i dostrzegłem na pyszczku Boom wielkie zawstydzenie. Jej policzki się zarumieniły (wiem że tego nie widać, no ale zrozumiecie xD ) .
- Ja..Przepraszam że kazałam ci czytać. - Wymamrotała cicho i zawiesiła łeb.
- Nie gniewam się, każdy czasem ma z czymś problem, jestem szczęśliwy że mogłem ci pomóc. - Powiedziałem ciepło i schyliłem się aby chwycić za jej łeb, i podniosłem go w górę. - Na prawdę nic się nie stało Boomerang.
Boom zdecydowanie lepiej się poczuła gdy jej to powiedziałem. Nie chciałem psuć swoich stosunków z innymi wilkami, w końcu dobrze znać innych członków watahy. Odłożyłem książkę na półkę i już miałem wychodzić z biblioteki, gdy usłyszałem krzyk Bang i jakiś głośny trzask. Obróciłem się, i zobaczyłem, jak wielka półka na książki przygniata biedną waderę. Odruchowo zacząłem biec w jej stronę.
- Boomerang już biegnę ! Wytrzymaj! - Krzyknąłem w jej stronę. Mój trucht przeobraził się w najszybszy bieg. Wystraszyłem się. Podbiegłem do regału i wślizgnąłem się pod niego uwalniając Boomerang od wielkiego ciężaru, który przeniosłem na siebie.
- Idź do przodu Boom! Szybko! - Pokierowałem ją. Wadera posłuchała mnie, wyczołgała się spod szafki. Ja powoli tracąc siły postanowiłem raz a porządnie podskoczyć aby postawić regał z powrotem na nogi.Raz, dwa....TRZY! I szafka poleciała w górę, chwilę chwiejąc się w jedną i drugą stronę, ostatecznie stając nieruchomo, w miejscu. Podbiegłem do wadery.
- Boomerang, masz rozciętą głowę, musimy iść do medyka! - Zarządziłem.
Boomerang?