- Może być, jeśli to nie jest nic ważnego.
- Obaj mieliśmy ochotę na tę samą sarnę.
- Serio?
- No... Potem opowiedział mi o sobie i tak oto połączył się nasz los.
- To miłe, że zająłeś się szczeniakiem.
- Fakt, poza tym Gavin przez ten czas dużo się nauczył, widzę w nim potencjał na wojownika.
- ... Szkoda, że nie widzisz w nim dziecka.
Powiedziała to chyba do siebie, ale i tak słyszałem.
- Widzę, ale zrozum, że nie umiem go traktować, w stu procentach tak jak powinienem. Poza tym niedługo stąd wybywamy.
Popatrzyła na mnie zaszokowana. Fakt, nie dopowiedziałem, że idziemy na "wycieczkę", ale można się domyślić.
- Jak to?
- Idziemy pozwiedzać świat, kilka tygodni, miesiąc, góra dwa.
- Aż tak długo?!
- Moja droga, nie jestem dzieckiem. Damy radę, nie idziemy raczej daleko.
- Raczej?
Powiedziała to z przekąsem. Teraz jej oczy płonęły żywym ogniem. Czy to była złość?
- Tak, i teraz uważam, że nie powinienem ci o tym mówić?
- Dlaczego?
- Złość w twoich oczach budzi we mnie wyrzuty sumienia.
- Dlaczego?
- Bo... Bo tak, i już. Mimo to nie mogę z tego zrezygnować, nie teraz.
Była wyraźnie zła. Nie jestem pewien do końca dlaczego.
Ingreed? Nie wiem co dalej, pomocy!