- Kim jesteś? To ja powinienem zadać to pytanie.. – wymruczałem – więc.. najpierw ty mi odpowiedz.
Wadera milczała, widocznie strach trzymał jej słowa w gardle. Ciągle krążyliśmy oraz przypatrywaliśmy sobie.
- Mu.... – zaczęła coś mówić pod nosem, jednak nie słyszałem idealnie – Muisti.. – powiedziała już trochę odważniej.
Zatrzymaliśmy się i przyjrzałem się jej jeszcze raz. Nigdy jej tu nie widziałem, a jako członek patrolu.. miałem za zadanie wiedzieć kto i co jest na naszych terenach.
- Hmm.. Ryouu – rzekłem, wtem spojrzałem i zauważyłem, że na mój pysk zaczynają spadać krople deszczu. Powoli spływały, powodowały, że nowo poznana mi wadera straciła swoją odwagę. Kiedy kropla powoli spadła postanowiłem, że znowu spojrze na Muisti – jestem z patrolu, mogę wiedzieć do jakiej watahy należysz?
- Do.. do tej – zerknęła niepewnie – pełnie tu funkcję filozofa.
- Dobra, uwierze Ci na słowo.. – odwróciłem się i zacząłem iść w głąb lasu. Jako iż słyszałem tylko swoje kroki i kapiące krople deszczu, odwróciłem się i dałem znak aby wadera szła za mną, tak też zrobiła.
Idąc powoli spoglądałem czasem na Muisti, jednak krople deszczu, które ciągle na mnie spadały przeszkadzały mi. Robiło mi się zimno, po prostu źle.
~* Kilka chwil później *~
Dotarliśmy do jakiejś ciemnej jaskini, aby schronić się przed deszczem. Ja zająłem jeden kąt, a ona drugi. To... było trochę niezręczne. Otrząsnąłem się z deszczu i położyłem. Kładąc łeb zerknąłem jeszcze kątem oka co robi, aby upewnić się czy to nie jest jakiś szpieg. Na szczęście też się położyła. Postanowiłem jednak, że trzeba ją przepytać.
- Od ilu dni.. tygodni czy miesięcy już tu jesteś?
- Dopiero od jakiegoś czasu – odpowiedziała.
- Rozumiem.. czyli nie zwiedzałaś dużo, prawda? – odwróciłem łeb w jej stronę.
- Tak, to fakt – wstała po czym podeszła do krańca jaskini – ostatnio dużo pada, więc nie ma też jak zwiedzać tereny..
Też postanowiłem wstać, zacząłem podchodzić do wadery.
- Może i dużo pada, jednak zwiedzać się da – na moim pysku widniała powaga, jednak w środku.. można powiedzieć, że się uśmiechałem.
Wtem po moich słowach wybiegłem, wśród drzew i kałuż zacząłem skakać, jednak.. zatrzymałem się, chciałem żeby Muisti pobiegła ze mną, ale widziałem coś. Za waderą zobaczyłem cień, nie był to JEJ cień. Zacząłem powoli wracać, nagle czarna postać zaczęła się zbliżać. Przyspieszyłem kroku.. potem szedłem szybciej i szybciej, aż nagle zacząłem biec.
- Uważaj! – krzyknąłem, jednak było za późno.. nieznany stwór był już za blisko.
Muisti? Kto chce zakłócić spotkanie?