- Shante...
- Tak?
- Przepraszam. - opuścił pysk i odwrócił wzrok - nie chciałem, byś tyle wycierpiała.
- Cii... - zatkałam jego pysk, swoją łapą. To nie była jego wina, ja się poddałam Elsey. Nadal się obwiniam, że to ja zrobiłam, a nie on. Czasem mam wrażenie, że bycie duchem jest niebezpieczne, groźne. W końcu... Jestem martwa. W połowie, ale jednak. Widzę wiele, więcej niż ktokolwiek. Czuje więcej niż można sobie wyobrazić. Wzięłam głęboki wdech i z opuszczonym łbem, wyszłam z jaskini.
- Shante?
Nie słuchałam go.
Wyszłam z jaskini i tak szłam i szłam... Nie patrzyłam przed siebie, po prostu szłam, patrząc na swoje łapy, które powoli tak człapią przez las i górę śniegu. Zatrzymałam się i usiadłam na śniegu. Zamknęłam oczy i wyciągnęłam łeb, dając się ponieść, zimnemu wiatrowi. Lekko moje uszy się postawiły, gdy usłyszałam szelest.
Atak.
Gwałtownie rzuciłam się w tamtą stronę i uniosłam łapę. Wystawiłam pazury, patrząc na jednego z zimorodków. Uspokoiłam się i puściłam ptaka. Ten poleciał przerażony. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na blade słońce. Wzięłam głęboki wdech, czując, jak przez nozdrza wlatuje zimne powietrze. Po chwili poczułam na sobie czyjąś łapę. Odwróciłam się i spojrzałam na Nerona. Wyglądał na trochę przerażonego. Po chwili zobaczyłam, jak wokół niego jest krew. Mrugnęłam oczami i pomachałam głową.
- Shante, kochanie?
Szybko wyprostowałam głowę i spojrzałam ponownie w jego pysk. Ten lekko się wyprostował, czekając na mój ruch.
- Neron, ja...
- Cii... Jesteś nadal w szoku... - przytulił mnie i objął lekko swoim ogonem. Wtuliłam się w jego futro, starając się nie myśleć o Elsey... Tak mi się mieszają wspomnienia z jej, chyba głupieję. Zamknęłam oczy, starając się poukładać myśli. Zaczęłam strasznie marznąć, a łapy przestały mnie słuchać. Neron szybko mnie wziął na plecy.
- Nie powinnaś wychodzić, jeszcze jesteś osłabiona po... Tym wszystkim - spojrzał na mnie, idąc przez las ze mną na grzbiecie.
Jest mi tak zimno... Mam wrażenie, że tracę siły, serce mi przestaje bić...
Jest mi tak zimno...
- Shante..!
Nic nie czuję...
- SHANTE!
Sam... Chłód...
Poczułam jak zjeżdżam po jego plecach i tracę przytomność. Czułam nic. Kompletną pustkę. Jakbym znowu stawała się martwa.
Ale...
Pół duch zawsze był chyba martwy, prawda...?
Neron? Ona z tego wyjdzie nie przejmuj się x3