Wadera podeszła pod samo wejście do jaskini i popatrzyła na mnie pobłażliwym wzrokiem.
- Przepraszam za takie zachowanie, po prostu nie lubię, jak ktoś przerywa mi w grze - mruknąłem, wpatrując się w samicę lekko znudzonym wzrokiem. To dobre maniery, które czasami za bardzo przejmują nade mną kontrolę. Niby fajnie, bo jesteś uznawany za takiego superowego, aczkolwiek nie w moim wypadku. Wole siedzieć przy pianinie i grać, niż się z kimś pałętać, a co gorsza gadać o czymś bezsensownym.
- Rozumiem - posłała mi delikatny, ledwie widoczny uśmiech. Odwróciła się, wyciągnęła skrzydła i wzbiła się do lotu, a jej ciało idealnie połączyło się z niebem.
Przez chwilę obserwowałem to dziwne zjawisko latającego wilka. Nie powinno mnie to dziwić, gdyż sam mam jakieś tam umiejętności, ale czasami takie rzeczy wzbudzają we mnie...fascynację? Tak to można nazwać. Odwróciłem się w stronę pianina. Przejechałem pulpit łapą, by oczyścić go z kurzu.
- Więc na dziś to tyle - westchnąłem i wstałem z taboretu. Zrobiłem herbatę i usiadłem na kocu przed jaskinią, by rozkoszować się piękną, jesienną pogodą. Już niedługo nadejdzie jedna z najlepszych pór roku. Zima. Śnieg, niska temperatura, nagie drzewa i praktyczny brak roślin. Niesamowite jest to, jak bardzo natura potrafi zmienić klimat.
PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
Chyba także urwał mi się film. Nie byłem wcale zmęczony, ale z nudów, prawdopodobnie przymknęły mi się oczy. Ziewnąłem, przeciągając równocześnie swoje ciało, by było gotowe na dalszy ruch. Pomrugałem oczami, leniwie schodząc z koca. Usłyszałem ciche kroki, coraz bardziej zbliżające się w stronę mojego domu.
- Już możesz grać! - usłyszałem jeszcze przed jaskinią. Przed wejściem pojawiła się wadera, która parę godzin temu jeszcze prosiła o ciszę.
- Mogę wejść, czy masz już założoną kłódkę? - zaśmiała się i obdarowała mnie uśmieszkiem. Ehh...skoro przeprosiłem, to teraz nie mogę jej nie wpuścić.
- Wchodź - parsknąłem, przechodząc się do kuchni. Zrobię jej herbatę, będę dobrym wilkiem. Zaparzyłem zioła i w pięknie zdobionym kubeczku podałem jej rozgrzewający napój.
- Dziękuje - posłała mi oczko, chwytając kubek w łapy. Usiadłem naprzeciwko wadery, zmierzając ją spokojnym, opanowanym wzrokiem. Może potrzebuje, chociaż czasami towarzystwa? Można spróbować.
Antilla? Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać :/