- Orbis, tak? - z gracją usiadłam obok niego i wyprostowałam się dumnie.
Skinął łbem, po czym zapadła między nami wyczekująca cisza. Chciał, abym podała swoje imię.
- Mnie już znasz - rzuciłam, kątem oka lustrując jego ruchy - Loedia, młoda alfa.
Uśmiechnął się, więc odparłam tym samym, wymuszonym uśmiechem. Na wszelki wypadek skupiłam się na ma swojej mocy - czułam buzowanie energii rozchodzącej się po moim ciele, która tylko czekała, aż ją uwolnię. Sierść zafalowała mi lekko, co nie uszło uwadze basiora. Mimo tego udał, że nic się nie stało.
- Lubisz jesień? - zagaił, na co lekko skinęłam łbem.
- Lubię, ale chyba wolę zimę - sprostowałam, śledząc wzrokiem wolno opadający liść klonu.
Na powrót zapadła pomiędzy nami cisza, która Orbis postanowił jednak przerwać.
- Siedzisz tu od urodzenia?
- Na tej skarpie? - uśmiechnęłam się sarkastycznie.
Uniósł brew, spoglądając na mnie w pewnym stopniu rozbawionym spojrzeniem.
- Tak - westchnęłam teatralnie - niestety tak.
Otworzył pysk, lecz ja wiedziałam, jakie będzie jego następne pytanie. Sama je sobie często zadawałam.
- Ciągnęło.
Spojrzał na mnie, zdziwiony.
- Chciałeś zapytać, czy ciągnęło mnie do podróży, tak? - potwierdził, a ja spuściłam wzrok. - Pewnie, że ciągnęło. A ty? Skąd się tu wziąłeś?
Orbis? :3