- Mój pan powiadasz… - zlustrował mnie spojrzeniem.
- Masz się do kogo modlić. – posłałem mu wielki biały uśmiech.
- Śnij dalej Panie Chaosu.
Basior zaczął odchodzić. Postanowiłem więc go śledzić. Za bardzo mi się nudzi, żeby dać mu teraz odejść.
- Gdzie tak pędzisz Obilvion? – unosiłem się nad jego głową.
- Oblivion. – poprawił mnie. – Idę tam gdzie nie będę musiał Cię znosić. Wybacz mi te słowa ale jesteś dosyć irytujący.
- Oh, nie bądź taki zimny Obilvion.
Zawisnąłem tuż przed nim układając się w pozycji leżącej i opierając podbródek na wysuniętej do góry łapie.
- Może się zabawimy? – zaproponowałem.
- Co masz na myśli? – przechylił głowę nieufnie. – Jakoś nie mam ochoty się z Tobą bawić.
Obróciłem się plecami do podłoża i wpatrzyłem się w błękit oczu basiora, wprawiając go w widoczny dyskomfort.
- Jesteś pewien? Jestem przekonany, że nie masz lepszych rzeczy do roboty.
- Aktualnie mam. Żegnam pana. – szybko mnie wyminął i począł kroczyć przed siebie.
Rety, kolejny wilk z którym nie da rady się dogadać. Jestem chyba zmuszony użyć bardziej brutalnych środków. Nie ma mowy, że pozwolę sobie nie lekceważenie mojej osoby. Pod postacią cienia zbliżyłem się do wilka, po czym przywróciłem starą postać, by szybko machnąć ogonem z którego wytworzył się pyłek oszołomienia. Oblivion obrócił się zaskoczony i niczego nieświadomy zaciągnął się. Wtedy zaczęła się cała zabawa. Basior jak pijany zaczął chwiać się na swoich łapach i bajdurzyć coś o mandarynkach. Po chwili potrząsnął głową z niedowierzaniem.
- Cinmok spójsz! Jaki wielki wieloryp!!! – wskazał łapą na niebo. – Widźisz ko?
- Wieloryb mówisz… - posłałem mu spojrzenie politowania. – Podoba Ci się?
- Noooo.
- Znam świetne miejsce gdzie możesz zobaczyć więcej takich wielorybów. Chcesz się tam wybrać?
- Cinmok ja Cie kocham. Chcem zobaczyć.
Wszystko idzie zgodnie z planem. Jak dobrze… Gdy tylko się ocknie, nie będzie niczego pamiętał, a ja zafunduję mu przygodę życia.
Obilvion? Zdaję się na Ciebie XD