- Dziękuję - dodałem i zrównałem z nią krok, tak, by iść obok niej.
Kątem oka przyglądałem się jej sylwetce, sunącej tuż obok. Rozglądała się na wszystkie strony, sprawdzając, czy nikt podejrzany nie kręci się po terenach watahy. Również byłem uważny, chcąc w miarę możliwości pomóc, jednak nie działo się nic wartego uwagi. Księżyc oświetlał okolicę, pozwalając na dalsze widzenie, ale też dając złudne poczucie bezpieczeństwa.
- Codziennie to robisz? - zapytałem, przerywając ciszę. Westchnęła, notabene któryś już raz, i posłała mi ganiące spojrzenie. Zbyłem je uśmiechem, na który Antilia zareagowała groźną miną. Na kilometr widać było, że mi nie ufa.
- Zdradzasz naszą pozycję - mruknęła, lecz ja nie przestałem wpatrywać się w nią wyczekująco. - Tylko kiedy mam wartę.
Skinąłem grzecznie łbem, przenosząc spojrzenie na poszarzałe, nocne niebo. Zmrużyłem oczy i przyspieszyłem, doganiając waderę, która zdążyła już kawałek odejść.
Nasłuchiwała, z gracją omijając każdą przeszkodę. Bez trudu nadążałem za waderą, jednak sunąłem kawałek za nią, aby w razie czego zabezpieczać tyły.
- Kim ty jesteś? - usłyszałem w końcu. Antilii zapewne wreszcie znudziła się cisza.
- Dyplomatą.
Nie odezwała się.
- Skończone - oznajmiła, zeskakując z grubego pnia, z którego jeszcze przed chwilą wpatrywała się we wschodzące słońce.
- Ktoś cię teraz zmieni?
Przytaknęła i ruchem łapy wskazała na zbliżającego się wilka, dokładniej waderę o kolorowych oczach. Spojrzała na mnie, przeszywając mnie wzrokiem na wskroś, a ja ukłoniłem się lekko i uśmiechnąłem, starając się wyglądać względnie przyjaźnie.
- Will, twoja kolej - rzuciła Antilia i pożegnała się z waderą. - Muszę iść do domu.
- A może dasz się zaprosić na polowanie? - uniosłem brew, przekrzywiając lekko łeb.
- Muszę wracać - powtórzyła. - Mój syn czeka.
- Z chęcią go poznam - podtrzymałem, prostując się nieco. - Jak ma na imię?
Jej pysk przybrał lekko zdenerwowany wyraz, na co uniosłem przednie łapy w obronnym geście i zaśmiałem się serdecznie.
- Ok, ok, nie narzucam się! - opuściłem łapy i stanąłem już pewniej. Z zadziornym uśmieszkiem stanąłem naprzeciwko niej. - To jak?
Antilia? ^^