- Masz rację. Zdziadziałem. - wydałem z siebie cichy pomruk wgapiając się w wodę. - Ale nic mnie nie popsuło. Wręcz przeciwnie. Dorosłem. Zrozumiałem, że bycie wrednym i bezlitosnym nie przyniesie mi całkowicie nic. Zniszczyłem swoją szczeniacką osobowość wraz z tym dzieckiem jakim byłem. Dorosłem. I teraz wiem, że nienawiść nie jest dobrą drogą.
Loedia na chwilę ucichła. Patrząc na nią kątem oka zdałem sobie sprawę, że przyprawiłem ją o refleksje. Być może dam jej do myślenia, chodź wątpię że postanowi coś w sobie zmienić. Jest stanowcza i uparta, tak jak ja. - Rodzina mnie nienawidzi, ale to w cale nie jest żadna nowość. Ale chwila, nie różnisz się ode mnie w tej kwestii. Zabiłaś swojego brata, i przez to zostałaś znienawidzona przez siostry i matkę. Mnie to już nie obchodzi, Raiden zginął i koniec jego historii. Bam! Widzisz? Nas obojga nienawidzą, ciebie za morderstwo, a mnie za bycie ch**owym ojcem.
Loedia?
<Krótkie bo nie mam weny :v>