- Witaj, mogę Ci w czymś pomóc? – spytałem.
- Tak… można tak powiedzieć… - podrapała się łapą o łapę spuszczając wzrok.
- Więc zapraszam. – uśmiechnąłem się i wskazałem miejsce naprzeciwko mnie. – Jak się nazywasz?
- Kianixie… A pan? Przepraszam, że udałam się do pana nie znając nawet pańskiego imienia. Wiem jedynie, że jest pan miejscowym psychologiem.
- Nie, nie przejmuj się tym. Jestem Hiyacinth.
Wadera ruszyła niepewnie i usiadła. Mogłem wyczuć, że coś naprawdę jest nie tak. Łapy jej drgały, a oczy szkliły. Zauważyłem również ranę na jej policzku. Wdała się w bójkę?
- Opowiedz mi wszystko na spokojnie.
Kiwnęła głową i zaczęła opowiadać to, co zdarzyło się tej nocy. Wsłuchiwałem się uważnie w jej słowa i starałem przyswoić informacje. Z tego co mi powiedziała, wygląda to na pewnego rodzaju traumę lub wizje związane z przeszłością… ale nie potrafię wyjaśnić jej zadrapania. To wydaje się niemożliwe… Może w grę wchodzą zjawiska paranormalne? Nie mam pojęcia nie zajmuję się tym. Jestem jedynie lekarzem duszy. Spojrzałem na Kianixie. Zauważyła, że głębiej się nad czymś zastanawiam. Postanowiłem nie trzymać jej dłużej w niepewności i oświadczyłem spokojnie:
- Kianixie, czy wilk który Ci się przyśnił, naprawdę istnieje? Miałaś z nim głębsze relacje? Jeśli tak, jakie. Może dzięki temu będę w stanie lepiej Ci pomóc. – posłałem jej sympatyczny uśmiech wyczekując cierpliwie odpowiedzi.
Kianixie? :^