Wracałam właśnie z biblioteki. Musiałam przejrzeć kilka kolejnych ksiąg do rzucania zaklęć i magii dla białych czarodziejów. Lubiłam się uczyć, nawet bardzo. Jednak dziś czułam lekkie osłabienie... Może przez to, że zjadłam wczoraj prawdopodobnie nieświeże mięso lub naciąga nów… Można myśleć nad tym całymi dniami, a ja nie mam na to czasu.
Wkroczyłam właśnie do puszczy Nargothrond. Byłam zadowolona, ponieważ lubiłam tędy chodzić. Zieleń była wszędzie. Ten kolor zawsze mnie uspokaja. Dodajmy do tego niezwykły wachlarz wspaniałych dźwięków lasu- świergot ptaków, szum liści, krzyczącą waderę…
Zaraz. Jak krzyczącą waderę?
W oddali usłyszałam wołanie o pomoc. Była to wilczyca, sądząc po głosie. Podeszłam więc za nim, a po chwili do moich uszu dotarł kolejny głos- niski, chropowaty, ohydny.
Troll.
Świetnie.
“Czemu mojej życie musi być takie pokręcone i szalone?!” -myślałam, wciąż próbując namierzyć miejsce, gdzie znajduję się osobnik potrzebujący pomocy.
-Wilka w panierce! -zawołał troll. Musiałam być niedaleko jego jaskini, sądząc po głosie i… Zapachu. Musiałam aż zatkać nos.
“Weź się w garść! “- skarciłam się w myślach. Powoli zakładkami się do najbliżej jaskini. Bingo! Jest.
Stworzenie wyglądało okropnie. Zielona skóra była bardzo pomarszczona. Na plecach miał mnóstwo bąbli i pryszczów. Z tej pozycji dostrzegłam nawet, że miał olbrzymią nadwagę, sądząc po brzuchu, wystającym zza czegoś, co mniej więcej przypomina koszulkę…
Fuj.
Po chwili dostrzegłam wilka wołającego o pomoc. Była to drobna wadera, chyba mniej więcej w moim wieku… Miała beżowy odcień sierści, a jej złote oczy patrzyły z obrazą i grożą na bestie. Obserwowała go, jak wyszedł do drugiego pomieszczenia. To moja szansa.
-Halo? Jest tu kto? -zawołałam niepotrzebne, ponieważ widziałam, że ktoś tu jest i jest dosyć dużych tarapatach.
-Tutaj! -krzyknęła cicho wadera. -Tu jestem! -
Szybko do niej podbiegłam, aby pomóc jej wydostać się z pułapki.
-Jak się nazywasz? -pytałam szybko, patrząc cały czas czy gospodarz nie nadciąga.
-Kaylay -
-Dobrze Kaylay. Teraz cię uwolnię i uciekamy ile sił w nogach. Okej? -
Wader kiwnęła głową. Echo niosło ze sobą kroki. Wraca!
Przegryzłam ostatni węzeł.
-Biegnij! -krzyknęłam.
Kaylay? Uciekniemy?